Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Wróżenie z kiełbasy

Redaktor admin on 6 Styczeń, 2014 dostępny w Blog. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Co przyniesie nowy rok w polityce? Na pewno wiele niespodzianek i zwrotów, bo to w końcu rok wyborczy. Będzie więc na pewno ciekawie, chwilami dramatycznie, a od czasu do czasu może zabawnie. Na rynku politycznym pojawi się znowu spora ilość wyborczej kiełbasy. Wróżenie, jaki bieg przyjmą wydarzenia jest mocno ryzykowne, dlatego trzeba podejść do tego ze zdrowym dystansem. Na dobry więc początek karnawału proponuję humorystyczną próbę przewidzenia zachowania i wydarzeń na polskiej scenie politycznej i u jej najważniejszych aktorów.

Jako, że nie ładnie zaczynać od siebie, spróbujmy przewidzieć, co się wydarzy u najważniejszych graczy w opozycji do obecnego rządu. Jeśli chodzi o PiS, to wiewiórki ćwierkają, że po nowym roku w Sejmie przybędzie nowy poseł niezrzeszony, któremu służba publiczna pomyliła się z „haj lajfem” i byciem celebrytą – playboyem. Ponoć prezes ma dość wybryków byłego agenta i przymierza się do wyrzucenia go z klubu parlamentarnego swojej partii. Jakby nie patrzeć, pierwszy bodaj w historii polski poseł poruszający się Porsche nijak nie przystaje do wizerunku partii troszczącej się o tych, których pensja nie starczyłaby nawet na waciki dla naszego małego, krajowego Bonda. Nie jestem jednak przekonany czy prezes zaryzykuje medialny rwetes, jaki taka decyzja musiałaby spowodować. Raczej włos z głowy nie spadnie innemu ogierowi ze stajni PiSu, który jakiś czas temu przechwalał się przed partyjnymi przyjaciółkami wielkością swojego przyrodzenia. Tu wystarczyło głębokie pokajanie się i obietnica poprawy.

Spokojni możemy być o serial „Smoleńsk – fantastyka i  dyrdymały”. Pomimo tego, że już nawet w redakcji Naszego Dziennika mało zdaje się wierzyć w zamach bombowy, to nowych odcinków serialu możemy być pewni jak kolejnych, ciężkich żartów Hofmana. Zapewne jednak w okolicach wyborów Macierewicz i jego pseudonaukowa klika będą znikali jak kamfora, by nie odstraszać co bardziej wrażliwych wyborców.

Reszta opozycji, zwłaszcza tej z lewej strony schowa radykalne postulaty i spróbuje swoją obecnością nadrobić sondażowe braki. Nie zdziwi mnie nawet Janusz Palikot organizujący lokalne komitety obrony przed pedofilami w sutannach lub Leszek Miller żądający podwojenia płacy minimalnej. Pojawiający się tu i ówdzie Zbigniew Ziobro będzie przekonywał, że to on jest prawdziwym mesjaszem polskiej prawicy i spróbuje wyróżnić się chociażby żądaniami przywrócenia w Polsce kary śmierci, najlepiej przez spalenie na stosie lub przynajmniej widowiskowe rozstrzelanie.

Wszystkie partie prawicowe wykonywać będą ryzykowne piruety nie z powodu nadchodzącej olimpiady zimowej, ale wyborów do Europarlamentu. Starając się nie odstraszyć radykalnego i eurosceptycznego elektoratu, będą puszczać oko także do wyborców z centrum argumentując, że są „za, a nawet przeciw”.

Kościół Katolicki choć oficjalnie od polityki się odcina, to jego hierarchowie nie przepuszczą żadnej okazji, by swoim owieczkom w bardziej lub mniej zawalcowany sposób wytłumaczyć, która partia lub opcja polityczna jest ich zdaniem „słuszniejsza”. Ich aktywność polityczna będzie tym intensywniejsza, im większy rozdźwięk będzie pomiędzy wizją kościoła papieża Franciszka, a dostatkiem i rozpasaniem niemałej części polskiego kleru. Możemy się też spodziewać zaostrzenia dyskusji w odpowiedzi na próby wyjaśnienia skandali seksualnych w Kościele. Gender, wychowanie seksualne, filmy przyrodnicze – ktoś lub coś winne pedofilii wśród księży zawsze się znajdzie.

Prezydenta Komorowskiego do opozycji zaliczyć raczej trudno, ale to on właśnie postanowił spłatać rządowi największego figla na przełomie roku. Wysyłając ustawę o OFE do Trybunału Konstytucyjnego, nie tylko przyprawił premiera o kilka siwych włosów więcej, ale też na nowo nakreślił kształt swojej prezydentury. Jednak to nie o prezydenta zapytałby premier Donald Tusk wyrocznię delficką, gdyby tylko mógł. Pytanie brzmiałoby pewnie „kiedy u licha powróci takie ożywienie gospodarcze, które zmniejszy skalę bezrobocia?”. Póki co premier ma również na głowie kanclerz Merkel, która próbuje przekonać go do objęcia najwyższego stanowiska w Komisji Europejskiej. Jeśli premier chce ostatecznie rozwiać spekulacje, to tym umizgom będzie musiał odmówić bardziej zdecydowanie.

Przewidywanie przyszłości nie jest ani łatwe ani wdzięczne. W przypadku polityki, zwłaszcza w roku wyborczym, to już prawdziwa ruletka. Zarówno wybory do Parlamentu Europejskiego, jak i samorządowe w drugiej połowie roku dostarczą okazji do kreślenia nowych, śmiałych wizji. Ważne jednak, żeby nie stały się one nową odsłoną polsko-polskiej wojny o to, kto jest większym patriotą, lepszym Europejczykiem, bardziej zażartym obrońcą tradycji lub bojownikiem o wolność. Licytacja powinna odbywać się na argumenty, nie na populizm. W końcu chodzi o to, byśmy cało i zdrowo, wciąż jako jeden naród, dotarli do roku 2015. To takie minimum oczekiwań z mojej strony.

Adam Szejnfeld

Poseł na Sejm RP

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)