Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Czy ktoś robi coś?!

Redaktor admin on 20 Październik, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Takiego spektaklu w dziejach polskiej telewizji jeszcze nie było. Zdesperowany, uzbrojony napastnik zajmuje studio największego polskiego nadawcy – Telewizji Polskiej, grożąc śmiercią zakładnikowi – pracownikowi ochrony. To co w tej historii zajmujące, to nie fakt napaści lecz sposób przedstawienia sprawy przez publiczną telewizję. Z oglądanego przeze mnie materiału zrozumiałem, że wydarzenie to miało charakter bezprecedensowego, bestialskiego ataku terrorystycznego, porównywalnego z tymi obserwowanymi w USA, Izraelu czy Iraku. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że cała sprawa dotyczy żądania występu w telewizji pijanego nastolatka. To smutne wydarzenie prowokuje jednak do refleksji nad obecnym stanem agencji ochrony i ich pracowników. Nie jest tajemnicą, że znaczna część wspomnianych firm, aby uchronić się przed wysokimi kosztami utrzymania pracowników, zatrudnia emerytów, rencistów i inwalidów. Wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do widoku osób starszych w roli parkingowego stróża czy fabrycznego dozorcy. W świetle zaistniałych wydarzeń powstaje wątpliwość co do skuteczności działania takich pracowników. Skoro jednak podchmielonemu nastolatkowi udało się wtargnąć do tak ważnej instytucji jak Telewizja Polska, to aż strach pomyśleć co stałoby się w przypadku poważnego zagrożenia ze strony prawdziwego terrorysty. Emisja reportażu powinna być raczej policzkiem nie tylko dla systemu ochrony tej instytucji, ale także dla zespołu redakcyjnego i kierownictwa. Poza tym, jest to kolejny dowód na to, że telewizja publiczna nie potrafi nabrać odpowiedniego dystansu do przedstawianych przez siebie wydarzeń, a zaistniałe fakty przedstawia w sposób nieobiektywny. W oczach autorów, studio TVP zostało zamienione przez napastnika w twierdzę, a jego reżyserka w „centrum zarządzania sztabu kryzysowego”. Działania przeprowadzone przez policję nie odbiegały od standardowej procedury zapobiegawczej, co więcej, nie użyto żadnych specjalnych środków przymusu, agresor sam poszedł po rozum do głowy. Można by przypuszczać, że autorzy wyemitowanego materiału nie rozumieją pojęcia „terroryzm”, a przedstawione wydarzenie ma się tak do aktu terrorystycznego, jak zderzenie nieuważnych rowerzystów do karambolu stulecia. Nie kwestionuję ewentualnego zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników stacji. Postacie pojawiające się w relacji, podczas trwających negocjacji są wyraźnie przejęte, zdenerwowane, przestraszone. To nic dziwnego. Po zakończonej interwencji policji wyraźnie stają się pewnymi siebie bohaterami. Niczym pasażerowie cudem ocalonego przed katastrofą samolotu opowiadają o swoich przeżyciach. Jak widać barwne scenariusze, rodem z amerykańskich filmów sensacyjnych, zawładnęły umysłami producentów wspomnianego reportażu. W tym przypadku różnica pomiędzy sensacyjną fabułą, a przedstawioną sytuacją jest tak wielka, że aż nie porównywalna.
Sytuacje podobne do tej zaistniałej w siedzibie TVP nie są wielkim wyjątkiem w życiu Polaków. Stanowią one integralną część rzeczywistości, podobnie jak uliczny wandalizm, szkolna agresja czy samochodowe kradzieże. Dziesiątki podobnych scenariuszy ma miejsce w różnych miejscach naszego kraju, od kiosku w Szczecinie począwszy, na tramwaju w Katowicach skończywszy. U źródła takiego postępowania nie leży jednak, tak jak w przypadku zamachowców, chęć zabijania z powodu fundamentalistycznej ideologii. Młody człowiek podejmujący takie działania chce często tylko zaimponować rówieśnikom. Ta granica w oczach TVP, zwierciadła naszej rzeczywistości, wyraźnie się zatarła. Czas może aby tę rzeczywistość oddawać wiernie, a nie jawnie przerysowywać, używając terminologii absolutnie do niej nie pasującej. Czas też, aby władze zaczęły naprawdę dbać o nasze bezpieczeństwo i to nie tylko związane z terroryzmem. Mówiłem już, że strach pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby to nie jakiś narkoman lub pijak, ale owinięty w materiały wybuchowe terrorysta dostał się do budynku telewizji, na dworzec kolejowy, lotnisko, czy do hipermarketu albo teatru. Ale równie, jak na ludzi chcący zabijać znienacka, jesteśmy nie przygotowani na obronę przed przypadkowymi wypadkami jakie zdarzają się z powodu ludzi albo przyrody, nie wspominając już o największych kataklizmach, jakie od czasu do czasu sprawia natura. Wtedy bylibyśmy bezsilni, a władza kompletnie bezskuteczna. Jeden tajfun, jaki przechodzi niekiedy przez USA cofnąłby chyba nas w rozwoju o 50 lat. Czy ktoś robi coś, by to zmienić?! Nic o tym nie wiem!

Adam St. Szejnfeld

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)