Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

E-mail

Redaktor admin on 20 Październik, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Któż z nas nie lubi dostawać listów? Myślę, że niewielu. Już sam moment otwierania koperty ma w sobie przecież coś z magii. Tych, którzy wolą je pisać jest jednak chyba zdecydowanie mniej. A szkoda. Widok listonosza (cóż to za ciężka praca) nie odchodzi na szczęście do lamusa. Jeszcze.
Zmieniają się czasy, zmieniają i upodobania. Torby pracowników poczty nie są tak jak dawniej zawsze wypełnione po brzegi, a jeśli już, to głównie pismami urzędowymi, czasami pocztówkami i widokówkami z wakacji, świątecznymi życzeniami. Postęp techniczny wprowadził do naszego życia elektronikę, wykorzystywaną przez człowieka na tyle sposobów, na ile się da. Także tutaj, w naszych kontaktach, nawet tych najbardziej osobistych. Czy jest jednak coś, co potrafi równie mocno, często dobitnie i stanowczo zastąpić odręcznie zapisaną kartkę papieru? Mimo wielu zalet, nie jest nim komputer. Mam nadzieję, że nigdy nim nie będzie. Nawet najbardziej wyszukana czcionka nie odda tych uczuć i emocji, które daje nam pióro i kartka. Niech tak zostanie.
E-mail. A cóż to jest, u licha, odpowiedziałem, gdy jeden ze znajomych zaproponował mi przesłanie kilka lat temu listu pocztą elektroniczną. Jak to co, odpowiedział. Nie naklejasz znaczka, adres wybierasz z pamięci komputera, jeden przycisk myszką i za chwile coś, co otrzymałbym od ciebie tradycyjną drogą dopiero za kilka dni i kosztowałoby kilkakrotnie więcej, ląduje na moim biurku, a właściwie – w skrzynce mojego komputera. Dobre, bo proste, nie wymaga kolejek na poczcie i nuty niepewności – czy dotrze na pewno i na czas. Złe, bo to nie to samo, co rozciąć białą kopertę…
Spróbowałem. Choć początki wcale nie były łatwe to dziś, zapewne jak wielu z Państwa nie wyobrażam sobie innej, równie szybkiej i skutecznej formy wzajemnego komunikowania się. O wysokiej randze jaką nadaje się dziś temu rodzajowi przekazu niech najlepiej świadczy fakt niedawnego przyjęcia przez Sejm specjalnej ustawy – o podpisie elektronicznym. Już niebawem, nie wychodząc nawet z domu czy biura, załatwić będzie można wiele czasochłonnych dotąd spraw. Nasze pismo do urzędu wędrować będzie jedną chwilę. Zaoszczędzimy czas i pieniądze.
Lubię dostawać listy. Tak te, przesyłane drogą elektroniczną, jak i te, powiedzmy sobie – tradycyjne. Piszą do mnie uczniowie, przedsiębiorcy, lekarze, kierowcy, nauczyciele, nawet bezrobotni. Nie ma tutaj reguły ani w wykonywanym zawodzie, ani w wieku czy płci autora.
Za każdym z tych listów otrzymanych przeze mnie w tej kadencji Sejmu stoją konkretni ludzie i ich sprawy, często bolączki i wielkie problemy. Jedni oczekują pomocy, wsparcia, proszą o interwencję w urzędach i instytucjach, inni chcą udzielić mi swojej rady, przedstawić własny punkt widzenia. Ktoś chwali, ktoś inny gani. Kogoś źle potraktował urzędnik, kto inny nie może doprosić się utwardzenia drogi, grupa rolników już blisko rok czeka na zapłatę za sprzedany żywiec. Inni proszą o zmianę konkretnych przepisów, składają swoje propozycje nowych rozwiązań. Pełen kalejdoskop ludzkich spraw, dramatów, ale i szczęśliwych uniesień. Wszystkie listy są dla mnie ważne, wszystkie czytam z należytą uwagą. Staram się, by żaden nie pozostawał bez należytej reakcji i odpowiedzi. Wiem, że czekają na nie ich adresaci.

Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)