Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Euro i dolary znad Loary

Redaktor admin on 20 Październik, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Przyjeżdża do nas człowiek, nie ważne skąd, na przykład Francuz z nad Loary. A może Włoch, Niemiec, Węgier, Czech, Rosjanin, czy Amerykanin. Kupuje benzynę na stacji paliw, zapiekankę w budce z szybkim jedzeniem, kwiaty dla znajomych, a pamiątkę z Polski dla siebie. Przenocuje w hotelu, zje obiad w restauracji i pójdzie się gdzieś zrelaksować. Wejdzie do muzeum, kupi antyk lub nawet jakiś bohomaz. Wszędzie zostawi ,,parę centów”. To jest efekt biznesu turystycznego. W dużym skrócie, w oczywistym uproszczeniu. I co z tego wynika? Ano to, że turystyka jest na świecie ważnym działem gospodarki, także w Polsce. U nas jednak częściej o tym tylko mówimy, niż cokolwiek w tym zakresie robimy. Nie widziałem na przykład strategii rozwoju żadnej gminy, powiatu czy województwa, w której nie uwzględniałoby się turystyki. Podobnie jeśli weźmie się dokumenty rządowe dotyczące rozwoju Polski. Rzadko też biorę udział w spotkaniach, konferencjach, seminariach, w których ten temat nie byłby poruszany. Niestety, często kończy się tylko na tym ,,poruszaniu”. A przecież turystyka ma swoje bardzo ważne znaczenie również dla innych dziedzin życia, nie tylko dla gospodarki. Jest istotnym elementem działania na rzecz integracji europejskiej, jest ważna w wymianie między narodami, w poznawaniu się wzajemnym, w ,,topieniu lodów’’ i likwidacji mitów oraz fikcji… W Polsce wydaje się, że to wszystko nie jest wystarczająco doceniane.
Tymczasem sytuacja w turystyce międzynarodowej po zamachach terrorystycznych w USA stwarza szanse zwiększenia przyjazdów turystów do Polski. Wynika to z raportów Komisji Europejskiej, World Tourism Organisation, OECD i World Travel & Tourism Commission, które wyraźnie wskazują na możliwość znacznego zwiększenia w najbliższych miesiącach popytu turystycznego na podróże regionalne – w ramach jednego kontynentu – kosztem dalekich podróży turystycznych. Przed Polską, ze względu na walory i atrakcje turystyczne oraz swoje położenie geograficzne, otwierają się nowe możliwości. Trzeba jednak, by to się stało, zainwestować odpowiednie środki finansowe żeby skutecznie zakonkurować o turystów, którzy będą chcieli odwiedzić bezpieczne kraje Europy. Zrozumieli to nasi konkurenci, np. Węgrzy czy Czesi i podjęli już decyzje o zwiększeniu budżetów promocyjnych na turystykę. Podobnie się dzieje w krajach Europy Zachodniej. Rozpoczął się wyścig. Wyścig o turystę, który boi się lecieć do USA, Egiptu, Turcji, czy Izraela. Niestety, w Polsce chce się dokonać czegoś wręcz odwrotnego! Projekt budżet przewiduje bowiem zmniejszenie, i tak już śmiesznych, nakładów na tę dziedzinę gospodarki! A mniejsza promocja turystyczna oznacza przecież w ostatecznym rozrachunku mniejsze dochody z turystyki przyjazdowej, co wpłynie negatywnie na wyniki ekonomiczne podmiotów gospodarczych działających w turystyce, powodując niewątpliwie konieczność zwolnień pracowników, a nawet, oby nie, upadek firm turystycznych. Mniejsze środki na promocję turystyczną spowodują również konieczność wygaszenia działalności niektórych z 11 ośrodków zagranicznych Polskiej Organizacji Turystycznej, a w pozostałych, ograniczenie reklamy, wydawania materiałów promocyjnych oraz udziału w imprezach targowych. Ograniczy to znacznie promocję turystyki zagranicznej, a w niektórych przypadkach spowoduje utratę pozycji rynkowej placówek, wypracowywanej przez lata. Niestety, ich nieobecność, choćby przez rok, właściwie wyeliminuje je z rynku promocyjnego.
Zapomina się, że środki zainwestowane w promocję turystyczną są pomnażane wielokrotnie. Na przykład wartość wykonanych zadań promocyjnych przez Polską Organizację Turystyczną wyniosła w 2000 r. 143,7 mln zł, przy dotacji budżetowej w wysokości tylko 43,5 mln zł. Natomiast wpływy dewizowe Polski z turystyki przyjazdowej wynoszą rocznie ok. 6 mld dolarów amerykańskich! Widać wiec tu tę kolosalną różnicę, a więc coś w rodzaju stopy zwrotu nakładów. Budżet Polskiej Organizacji Turystycznej natomiast obcinany jest każdego roku, np. w 2000r. wyniósł jak już wspomniałem 43,5 mln zł, a w 2001r. już tylko 39,9 mln zł. W bieżącym roku chce się go obniżyć do 25,4 mln zł. Jest to niezwykle groźna tendencja i niespotykana w żadnym innym kraju europejskim. Dlatego też złożyłem do projektu budżetu stosowne poprawki w tym względzie. Czy zostaną przyjęte przekonamy się wkrótce.

Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)