Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Linia specjalna

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Spoglądając na machinę propagandową uruchomioną przez rząd przed wyborami odnoszę wrażenie, że żyjemy w państwie posiadającym nadwyżkę budżetową, najlepszy na świecie system zarządzania i miliony fachowców którzy odtąd będą jeszcze lepiej pracować na rzecz narodu. Śledząc doniesienia mediów o kolejnych sukcesach rządu z zaniepokojeniem zauważam zmiany znaczeniowe we współczesnym języku polskim. Okazuje się, że teraz niemal każdego dnia rząd odnosi jakiś sukces. Jaką miarą jest on mierzony nikt społeczeństwu nie wytłumaczył, ale to przecież zupełnie nie istotne. Istotne jest to żeby zabrać głos w każdej sprawie. Toteż przyzwyczaiłem się do roli premiera pełniącego funkcję komentatora sportowego, recenzenta kulturalnego, popularnego obieżyświata, wreszcie szefa rządu. A dług publiczny jak rósł tak rośnie. Premier Miller opierając się na superprognozach jest wyraźnie spokojny o przyszłoroczny budżet, a jego strategia zarządzania państwem łudząco przypomina tą z okresu 1993-1997 (aktywnie czekamy, słusznie zarządzamy). Krótko mówiąc przeżywamy aktualnie recesję wzrostu. Sytuacja ta do złudzenia przypomina stary dowcip o tym jak to w Moskwie rozdają samochody. Okazało się, że owszem, ale nie samochody lecz rowery i nie rozdają tylko kradną.
Póki co szykują nam się kolejne podwyżki. Zaplanowana na przyszły rok waloryzacja wynagrodzeń została przesunięta na nadchodzący październik. Nie twierdzę, że jest niesłuszna. Wszystkie waloryzacje, podwyżki i wyrównania są z punktu widzenia społecznego jak najbardziej słuszne. Problem polega na tym, że ekonomia, a wraz za nią gospodarka są jak matematyka – cztery minus dwa nie równa się trzy. Nic się z nieba nie bierze, chyba że mowa o gospodarce księżycowej. Nie dziwi mnie zatem wcześniejsza propozycja wprowadzenia winiet. Należy sobie zadać pytanie czy to jest najpotrzebniejsza decyzja?… Oby!
Ostatnie doniesienia o zmianach kadrowych w agendach rządowych prowokują mnie do zabrania głosu w tej sprawie. Do tej pory nie wiedziałem, że w szeregach koalicji rządzącej jest aż tylu ekspertów. Nie wiem czy państwo wiedzą, ale niemal każde stanowisko (ze specjalistami od konserwacji powierzchni płaskich włącznie) jest obsadzone przez ekspertów i fachowców SLD-UP-PSL. Niektórzy cieszą się z takiego stanu rzeczy, problem jednak w tym, że nie każdy podatnik chce za to płacić. Oglądając ostatnie wydanie „linii specjalnej” (TVP 2) z uwagą przysłuchiwałem się wypowiedziom Premiera Millera. Dowiedziałem się, że przede wszystkim jako obywatel powinienem opierać się na danych, statystykach i liczbach. Podziwiam skrupulatną dbałość o statystyki, z których bezsprzecznie wynika, że jeżeli jeszcze nie „przodujemy” to stanie się to lada chwila (trwają dokładne wyliczenia…). Widzowie programu kierowali się jednak ograniczonym zaufaniem do zapisanych liczb, najprawdopodobniej pamiętając o zasadzie: „papier przyjmie wszystko”. Najwyraźniej Premier myślał tak samo o widzach. Ci odwdzięczyli się z nawiązką oddając w sumie ponad sześćdziesiąt tysięcy głosów, w tym ponad czterdzieści dwa tysiące na „NIE”.
Analizując poczynania koalicji rządzącej łatwo odnieść wrażenie, że skupione w niej obozy (polityczne) zaczynają się martwić recesją wzrostu, ale nie gospodarczego lecz własnej popularności.

Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Szejnfels@wp.pl

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)