Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Prawo do głupoty.

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2004 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Demokracja. Demokracja opiera się na kilku bardzo ważnych fundamentach. Jednym z nich jest wolność, innym równość. Tak, równość i swobody obywatelskie są kwintesencją demokracji. Ale swobody cechujące demokrację dają prawo do mądrości, jak i prawo do głupoty.

Oni i my. Są na świecie kraje, w których wolność i swoboda są podstawą stosunku – władza a społeczeństwo. Na przykład Wielka Brytania, Irlandia, czy Stany Zjednoczone. Ale są i kraje, w których zakaz, czy nakaz jest podstawą nadętych regulacji odnoszących się do większości przejawów ludzkiej aktywności. Na przykład Francja, czy Republika Federalna Niemiec. To jednak Anglosasi mają najwyższy dochód narodowy, największe i najbardziej wartościowe firmy na świcie i to właśnie u nich bezrobocie nie spędza snu z powiek polityków, a nie w „krajach miliona paragrafów”. Państwa administracyjnie przeregulowane borykają się ze słabym wzrostem gospodarczym, nadmiernymi podatkami i wysokim bezrobociem. Przegrywają konkurencję o przyszłość.

Polska. Ciągle Polacy mają usta pełne słów o wolności, ale też ciągle z lewa, czy z prawa sypią się nowe pomysły, jak by tak czegoś zakazać albo nakazać, a przynajmniej ograniczyć. Jak tu coś uregulować? Zakaz stał się niemal panaceum na wszelkie bolączki, a lekarstwo te najchętniej stosują niestety ci, którzy nigdy nie parali się zagadnieniami, które chcą poprawiać.

Handel w niedziele. Ostatnio pojawiają się coraz licznej glosy nawołujące do zakazu handlu w niedzielę. Najczęściej są to głosy polityków. Okazuje się, że radni i posłowie lepiej wiedzą, co jest ważniejsze dla przedsiębiorców, lepiej wiedzą, co jest ważniejsze i lepsze dla kupców, co jest ważne dla pracowników firm handlowych, usługowych i gastronomicznych, ba lepiej wiedzą, czego chcą ich wyborcy, którzy raczej chyba nie z przymusu korzystają z usług i otwartych sklepów w soboty, czy niedziele. Kto ma skorzystać więc na tych propozycjach? Właściciele kilkuset tysięcy sklepów i sklepików?… Dziesiątki tysięcy pracowników dużych obiektów handlowych?… Miliony obywateli? A może tylko kilkudziesięciu lokalnych i krajowych polityków, którzy wszystkim na około chcą wmówić, co jest dobre dla społeczeństwa i gospodarki?…. Pytam się o to, ponieważ nie sądzę, by wspomniane zakazy, czy ograniczenia mogły zmienić potrzeby społeczne, by mogły zmienić wymiar konkurencji na rynku, by mogły zmienić tych, co łamią przepisy prawa pracy. Nie wierzę też, że nie będą z pracy zwalniani niepotrzebni już pracownicy zamkniętych placówek, ponieważ w nich będzie potrzebny już tylko stróż do pilnowania pustych skrzynek.

Adam Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)