Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Turystyka – kopciuszek gospodarki.

Redaktor admin on 4 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

By polska gospodarka zarabiała na turystyce, potrzebna jest… edukacja. Tak, edukacja, która powinna objąć swoim zasięgiem także członków rządu – z ministrem finansów włącznie – i posłów oraz senatorów.
W całej dotychczasowej historii traktowano turystykę nie jako sektor gospodarki narodowej, lecz spoglądano na nią poprzez pryzmat rekreacji, rozrywki, wypoczynku, czegoś co wiąże się raczej z uprawianiem hobby, a nie biznesu. Miało to swoje odbicie także w lokalizacji problematyki turystyki w rządzie, np. w resorcie transportu lub w Sejmie – w komisji kultury fizycznej i sportu. Obecnie turystyka zajęła należne jej miejsce w Ministerstwie Gospodarki, a w Sejmie w Komisji Gospodarki, którą mam przyjemność kierować. Doświadczenia jednak, choćby ostatnich miesięcy, pokazały, że nadal turystykę rząd i rządowa większość parlamentarna nie traktuje z należytą powagą. W projekcie budżetu na 2002r. obcięto budżet turystyki o ok. 40%, a uchwalając go ostatecznie zmniejszono w Senacie tę skromną i niewystarczającą kwotę o kolejny milion złotych. Wszystko to działo się w sytuacji, gdy Sejmowa Komisja Gospodarki krytykowała planowaną wielkości wydatków budżetowych na turystykę, jako jednoznacznie za małą. Mimo to, a może właśnie przede wszystkim dlatego, trzeba nadal starać się, by problematyka rozwoju turystyki, jako gałęzi polskiego przemysłu, zwłaszcza turystyki przyjazdowej, była lepiej postrzegana i rozumiana, a skutkiem tego i lepiej doceniana. Trzeba wiedzieć bowiem, iż inwestycje budżetu w turystkę dają największa stopę zwrotu dla gospodarki, a więc i dla państwa. Wydajemy na ten cel miliony złotych, a w różnych formach wracają do nas miliardy i to dolarów!
Niewątpliwie na to, by nasza turystyka – zwłaszcza krajowa i przyjazdowa – rozwijały się z lepszą siłą, są potrzebne większe pieniądze, miedzy innymi na promocję Polski w świecie. Tu jednak obecny rząd, w przeciwieństwie do poprzednich, nie wykazuje się nadmiernym zrozumieniem. Jest to temat, który podnoszę w rozmowach z parlamentarzystami, członkami rządu. Rozmawiamy o tym również z polskimi przedstawicielami Wydziałów Ekonomiczno-Handlowych placówek dyplomatycznych za granicą. Promocja polski i jej walorów w innych krajach musi być jednym z głównych zadań tych instytucji, nawet mimo posiadania skromnych środków. Podobne zrozumienie musi wystąpić także po stronie polskich samorządów terytorialnych Nie wystarczy zapisywanie w strategiach rozwoju naszych gmin, powiatów i województw planów wspierania turystyki. Należy to czynić! Na szczęście, bardzo wielu polskich samorządowców zdaje sobie sprawę z wagi tej problematyki dla rozwoju. Są jednak i tacy, którzy zadawalają się posiadanym programem, strategią. To nie załatwi sprawy.
No i ostatnia rzecz, przynajmniej na teraz, to… ceny. Ceny wypoczynku w Polsce. U nas na wszystkim chcemy zarobić ceną, wysoką ceną, a nie dużym obrotem. Skutek jest taki, że za niższe pieniądze, a na wyższym standardzie i z większą gamą turystycznych atrakcji można dzisiaj wypoczywać za granicą niż w Polsce. I to jest dramat. A przecież, to turystka przyjazdowa i krajowa dają pieniądze ludziom i budżetowi, to turystyka przyjazdowa i krajowa tworzą miejsca pracy w Polsce. I mimo tej wiedzy bardzo skutecznie w ostatnich latach Polacy są ,,wypychani” na urlopy, gdzieś w świat, nad południowe morza. I jadą! – bo tam nie tylko cieplej, ale i taniej.

Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
szejnfeld@wp.pl

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)