Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Aleksander Łaskawy, czyli kto ma siedzieć, niech siedzi.

Redaktor admin on 12 Grudzień, 2005 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Tematami, które ostatnimi czasy zdominowały prasę, telewizję i radio były ułaskawienia i więzienia. Mimo wspólnego mianownika dla tych dwóch słów,
a mianowicie pozbawienie wolności, nic więcej w tej materii ich nie łączy. Pierwszy temat, czyli ułaskawienia, dotyczy odchodzącego z Pałacu Prezydenckiego Aleksandra Kwaśniewskiego oraz osób z nim związanych. Wiadomość, która obiegła cały kraj, była nieprawdopodobna. Kwaśniewski chce ułaskawić skazanego prawomocnym wyrokiem niezawisłego sądu, Zbigniewa Sobotkę, byłego wiceministra MSWiA, zamieszanego w aferę starachowicką. Ale, czy rzeczywiście chce go ułaskawić? Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że tak. Oprócz standardowej procedury, jaką się stosuje przy tego typu sprawach, a mianowicie przekazaniu akt sprawy, całemu przedsięwzięciu został nadany tok pilny. Pytam, dlaczego? Czy dlatego, że od 23 grudnia prezydent Kwaśniewski nie będzie już głową państwa i chce zdążyć z pomocą dla kolegi? Jakby tego było mało, jego były kancelaryjny minister, również nie zastanawiał się długo i poprosił o ułaskawienie. Sprawa wywołała publiczną dyskusję i trudni się dziwić. Nawet nie został jeszcze oficjalnie sporządzony wyrok wydany przez sąd apelacyjny, a już myślenie o ułaskawieniu! Mijają kolejne dni i dochodzą nas kolejne informacje. Tym razem w miarę dobre. Prezydent ułaskawia człowieka, który odsiadywał wyrok za zabójstwo na mężczyźnie, który znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie. Ten przypadek można nawet zrozumieć, ludzie się tylko zastanawiają czy było to działanie z serca, czy też z wywołanej dyskusji i wzburzenia społeczeństwa sprawą Sobotki. Faktem jest, że Sobotka powinien odpokutować swoje winy, przecież przez niego mogli zginąć niewinni policjanci, którzy w imieniu prawa chcieli rozbić grupę przestępczą. Owszem, być może nie było zbyt mocnych dowodów w sprawie, owszem, może kara niektóry wydaje się w tych okolicznościach bardzo surowa, ale wyroki sądu nie podlegają żadnej dyskusji. Żyjemy w państwie prawa (przynajmniej chcielibyśmy, żeby tak było) i szacunek oraz egzekwowanie zasad są wymagane bezwzględnie od wszystkich obywateli, a szczególnie od funkcjonariuszy publicznych.
Druga sprawa dotyczy też więzień, ale tym razem tych rzekomych więzień CIA w naszym kraju. Od czasu publikacji jednego z dzienników, informującego o lądowaniach amerykańskich samolotów na terenie Polski, sprawa ta spędza sen z powiek szerokiej rzeszy ludzi. Pewne źródła podają, że na lotnisku w Szczytnie lądowały samoloty należące do służb Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Nie wiadomo jednak, co i kogo miały na pokładzie i czy w ogóle coś lub kogoś miały. Ale ktoś by może spytał – gdyby nawet takie więzienia były w Polsce, to co w tym złego? Oczywiście, że było by to dla nas bardzo kłopotliwe! Wiąże się to bowiem z zagrożeniem bezpieczeństwa naszego kraju, który wobec takiego faktu zostałby narażony na ataki terrorystyczne, które tak bardzo dotknęły Europę cały już świat. Sprawy takie wiec maja fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa państwowego i publicznego, nie mogła się wiec odbywać poza wiedzą najwyższych czynników w państwie. Prezydent jednak, premier i ministrowie zaprzeczają doniesieniom. Premier podjął nawet decyzję o powołaniu grupy, która ma wyjaśnić sprawę przynoszącą nam codziennie nowe informacje. Pożyjemy, więc zobaczymy. Z obu jednak spraw wynikałaby jedna puenta – kto ma siedzieć, niech siedzi i to siedzi siebie.

Adam Szejnfeld
poseł Platformy Obywatelskiej

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)