Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Bilans

Redaktor admin on 21 Listopad, 2004 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Zimno. Brudno. Wichura. Brrrry! Nawałnica wiatru, deszczu i śniegu powaliła drzewa, zerwała dachy z domów, zmiażdżyła wiele samochodów, zabiła kilka osób. Ale nie tylko pogoda nas przygnębia, nie tylko aura płata dramatyczne figle i wywołuje tragiczne sytuacje.
Leszek Miller, do niedawna premier, „Żelazny Kanclerz”, dzisiaj szeregowy poseł SLD, zeznawał już po raz enty przed sejmową Komisją Śledczą, w kolejnej już sprawie. Nie pierwszy raz i nie ostatni. Poseł Roman Gierdych dostał SMS-y z pogróżkami. SLD zaatakowała Komisję i zażądała dymisji niektórych jej członków. ABW weszło na teren Sejmu, przesłuchała pracowników Komisji Śledczej, chciała też przeprowadzić rewizję w pomieszczeniach i pokojach hotelowych, co uniemożliwił marszałek Sejmu. Asystent przewodniczącego Komisji, pana posła Józefa Gruszki okazał się zamieszany w jedną z największych afer paliwowych ostatnich piętnastu lat. Prokuratura chce oskarżyć byłego wiceministra gospodarki i byłego wiceministra skarbu państwa Andrzeja Szarawarskiego w związku z prywatyzacją Polskich Hut Stali. Poseł SLD, Andrzej Pęczak, jako pierwszy w najnowszej historii parlamentu, trafił za kraty… To bilans tylko jednego, krótkiego tygodnia! Minionego tygodnia. Kilka dni, a lawina nieszczęść, dramatów, tragedii, lawina oskarżeń, zarzutów, zastraszeń, lawina wstydu. I to już bez względu na to, kto jest winny, a kto nie, kogo tylko pomówiono, a kogo podejrzewa się w sposób uzasadniony. Wstyd!
Do tego politycy, nie bacząc już na to, co sądzą o nich wyborcy, zaczynają myśleć nie o wyborach, jak najwcześniejszych wyborach, lecz o „dryfie”. Oby dodryfować do końca kadencji – oto cel. Potem się zobaczy! Wielu z nich, wiele z partii już myśli jak „pobujać” ludzi za kilka miesięcy, gdy się zacznie kampania wyborcza. Jak oczarować „nowymi – starymi” obiecankami cacankami. Pomysły niektóre, złe i szkodliwe, już zaczynają się spełniać, choćby ostatnio uchwalona nowa, już czwarta, stawka podatku dochodowego od osób fizycznych. To, co dobre i słuszne się odrzuca. To, co da się sprzedać, jako prospołeczne i dobre „dla ludu” – popiera się i przepycha przez ścieżkę legislacyjną. A to tylko początek.
No i co na to ludzie. Na szczęście coraz więcej ludzi zdaje sobie już sprawę, co jest dla nich dobre, a co złe. Same hasła już nie chwytają. Trzeba dowodów. A czy warto ufać tym, którzy już tyle razy nas zawiedli? Nie. I oby coraz więcej ludzi przejrzało na oczy. Słowa są bowiem niczym, gdy nie idą za nimi czyny. Niestety, nadal wielu jeszcze wierzy „swoim”, a cała reszta, zamiast postawić na innych, ma już wszystkiego dosyć. „Nie pójdę na wybory” – jakże często słychać takie oświadczenie. Tendencję tę potwierdzają badania opinii społecznej. Już większość wyborców deklaruje, że nie pójdzie do urn. I co? Czy tym sposobem odsunie się od władzy tych, co nigdy nie powinni jej sprawować? Czy tym sposobem, da się szansę tym, którzy chcą wyeliminować patologię, która nas otacza? Oczywiście, to nie jest dobry sposób. To jest sposób na uspokojenie tylko własnego sumienia. „Zajmuję się swoimi sprawami i niczym innym”. Alibi jest. „To, co nas otacza jest złe, więc nie chcę mieć z tym nic wspólnego…Nie idę”.
Takie reakcje nie dadzą szansy zmienić sytuacji, ani tych osób, którym się źle żyje i dlatego nie chcą głosować, ani tych, którzy chcą głosować, by właśnie wreszcie coś zmienić. Taka postawa szkodzi wszystkim. Ba, może pomóc przetrwać tym, ze względu na których właśnie zaczyna panować przekonanie, że nie warto glosować. Niska więc frekwencja bowiem w przyszłych wyborach, paradoksalnie może pomóc przetrwać u władzy dzisiejszym ludziom władzy.
Bilans. Trzeba zrobić bilans i to nie tylko tego ostatniego tygodnia, nie tylko ostatniego roku, ale całej kadencji. Trzeba zrobić bilans i pomyśleć, co należy uczynić, by się takie rzeczy w Polsce już nie powtarzały. Nie mamy bowiem wpływu na pogodę, nie mamy wpływu na wiatr, deszcz i śnieg. Gdy jest mokro i zimo, możemy więc, a nawet powinniśmy nie wychodzić z domu. Lecz, gdy w państwie dzieje się źle, nie możemy być bierni. Powinniśmy wyjść na ulicę i powiedzieć – Nie! Dość! Zwłaszcza w czasie wyborów. Siedząc w domu nie dokonalibyśmy bowiem tego, co się stało w 1980 roku, nie dokonalibyśmy i tego, co powstało po 1989 roku.

Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)