Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Czarne jest czarne, a białe jest białe!

Redaktor admin on 20 Październik, 2016 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Pamiętam emocje, jakie łączyły wszystkich w Polsce, kiedy Karol Wojtyła został Janem Pawłem II, kiedy został Papieżem. Wybór ten łączył nas wszystkich bez względu na pochodzenie, wyznanie, światopogląd, czy przekonania polityczne. Polak, to Polak! To było najważniejsze! Przecież jest naturalne, nie tylko w naszym narodzie, lecz wszędzie na świcie, że ludzie cieszą się, gdy jeden z nich osiąga szczyty. To honor, to duma, to radość! I dla narodu i dla wybrańca!

Podobne odczucia zadowolenia i poczucia wyróżnienia targały nami kiedy Donald Tusk, w ostatnich dniach sierpnia 2014 roku, został jednogłośnie wybrany Przewodniczącym Rady Europejskiej. Działo się tak, ponieważ jest to jedno z najbardziej eksponowanych stanowisk politycznych nie tylko w Zjednoczonej Europie, ale i na świecie. Wybór Donalda Tuska był wyrazem nie tylko uznania dla jego charyzmy, doświadczenia i umiejętności budowania kompromisów nawet w najtrudniejszych sytuacjach, ale również dowodem europejskiego szacunku dla Polski, która przez ostatnie 25 lat budowała coraz silniejszą pozycję na arenie międzynarodowej.

Niestety, ten gigantyczny kapitał wypracowany przez kolejne polskie rządy – tak z lewa, jak i prawa – jest dzisiaj trwoniony w zastraszającym tempie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Europa przeciera oczy ze zdumienia, gdy Jarosław Kaczyński i jego marionetki na stanowiskach ministrów negują oczywiste zasługi Donalda Tuska jako szefa Rady Europejskiej. Personalne zadry, nieznająca żadnych granic zawiść, a czasami zwykłe chamstwo i prostactwo sprawiają, że to środowisko nie jest w stanie dostrzec sukcesów innych, a zarazem i własnego kraju. A w Unii Europejskiej targanej kolejnymi kryzysami obecność Polaka na czele brukselskich instytucji to gwarancja, że interesy naszego kraju są zawsze odpowiednio zabezpieczone. Nieprzejednane na przykład stanowisko Donalda Tuska w sprawie sankcji wobec Rosji kształtuje odpowiedź Zjednoczonej Europy na imperialne zapędy Putina i działania jego wojsk na Ukrainie. Nie wiadomo, jak wyglądałaby sytuacja z Ukrainą, a kiedyś może nawet i w Polsce, gdyby Radzie Europejskiej przewodniczył na przykład Włoch… Czy prezes Kaczyński sądzi inaczej?

Walka o jedność Unii Europejskiej i poszanowanie stanowisk jej wszystkich państw członkowskich, to codzienność dla Donalda Tuska. Do historii z pewnością przejdą wydarzenia z lipca 2015 roku, gdy negocjacje ws. kolejnej transzy pakietu pomocowego dla Grecji stanęły w martwym punkcie. Widomo bankructwa tego kraju i rozpadu strefy euro było wówczas niezwykle realne. Tusk dosłownie zmusił wówczas kanclerz Angelę Merkel i greckiego premiera Aleksis Cipras do osiągnięcia porozumienia. Oczywiście sukces ten nigdy nie zostanie odnotowany przez zawistników z Warszawy. Oni wolą przemilczeć też fakt, że w obliczu kryzysu uchodźczego i migracyjnego Donald Tusk nieustannie wzywał do zabezpieczenia zewnętrznych granic Unii Europejskiej i nie popierał idei przymusowego podziału uchodźców między kraje Wspólnoty. Łatwiej jednak atakować, obrażać, szkalować i insynuować… Tymczasem polska racja stanu jest jednoznaczna: w interesie naszego kraju leży to, żeby Donald Tusk pozostał szefem Rady Europejskiej na kolejną kadencję. To oczywista oczywistość, tak jak to, że czarne jest czarne a białe jest białe!

To prawda, partie rządzące próbują rekomendować na ważne międzynarodowe stanowiska osoby albo ze swoich szeregów albo w jakiś sposób przy nich afiliowanych. Pod jednym wszakże warunkiem – że jest szansa na sukces. Nikt przy zdrowych zmysłach nie inwestuje w porażkę! Jeśli masz krótką ławkę rezerwowych, to sięgnij po kandydata spoza własnego środowiska. To logiczne! Tak zrobiła choćby SPD, która na szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego w 2000 roku zgłosiła, z sukcesem, polityka z… CDU. Ba! Nawet w Polsce, targanej skrajnymi politycznymi emocjami, powoli kształtowała się kultura popierania „kandydata z szansami”.  W 2009 roku Włodzimierz Cimoszewicz, były premier z SLD, uzyskał poparcie rządu PO-PSL w staraniach o stanowisko sekretarza generalnego Rady Europy. A inny były premier związany z lewicą, Marek Belka, starający się o fotel prezesa Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju dostał poparcie… Prawa i Sprawiedliwości.

Czy więc naprawdę Polska musi wyrzec się najwyższego urzędu w Unii Europejskiej tylko dlatego, że jego piastowanie wiąże się z osobą Donalda Tuska? Panie Prezesie Kaczyński! Proszę choć raz postawić polską rację stanu ponad własnymi obsesjami, kompleksami i uprzedzeniami. Dla dobra naszego kraju, na które się Pan tak często powołuje!

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

https://www.facebook.com/PoselSzejnfeld/

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)