Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Czy warto było?

Redaktor admin on 20 Kwiecień, 2005 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Czymże jest jeden rok w porównaniu do kilkunastu lat akcesyjnych negocjacji oraz wdrażania zasadniczych reform ustrojowych i gospodarczych oraz zmian innego typu w polskiej rzeczywistości? „Chwilą”, ale jednak i ta „chwila”, te kilkanaście miesięcy, już odpowiadają na zasadnicze pytanie – czy warto było? Dzisiaj wszystko potwierdza, że warto. Warto było. To widać już nawet po badaniach opinii publicznej przeprowadzonych w lutym br., w których 56% badanych odpowiedziało, iż członkostwo Polski w UE jest czymś dobrym, a tylko 11% było przeciwnego zdania. Podobnie, 52% obywateli uznało, że nasza sytuacja na świecie polepszyła się, a jedynie 5% uznało, że pozycja Polski na arenie międzynarodowej się pogorszyła. To dobre wyniki, zwłaszcza w karju malkontentów, ludzi wiecznie niezadowolonych, najczęściej krytykujących teraźniejszość i z pesymizmem odnoszących się do najbliższej przyszłości. No, ale mimo wszystko, są to jednak odpowiedzi kreowane subiektywnym odczuciem ankietowanych osób. Jeszcze lepiej jednak pogląd tego typu staje się uprawnionym po analizie danych statystycznych i obserwacji faktów gospodarczych. W minionym roku wzrosło nam bowiem, w niektórych dziedzinach nawet skokowo, większość czynników makroekonomicznych. Wzrosła produkcja, inwestycje, handel z eksportem na czele… To wszystko przyczyniło się do bardzo poważnego spadku naszego deficytu handlowego z zagranicą. Wyniósł on w ubiegłym roku niecałe 4 miliardy Euro, choć jeszcze pięć lat temu był na poziomie ok. 12 mld Euro. Wynik handlu zagranicznego stał się więc najlepszym bilansem od 12 lat, a więc prawie od początku transformacji gospodarczej i budowy III Rzeczpospolitej. Na integracji unijnej i transformacji zyskali również rolnicy, a więc i wieś, choć negocjacjom w obszarze rolnictwo towarzyszyły największe obawy. Po pierwszym maja ubiegłego roku Polskę maiła zalać tania żywność z Unii, a polscy rolnicy, otrzymujący krzywdząco niższe dopłaty do produkcji rolnej, niż ich konkurenci ze starej piętnastki, mieli masowo bankrutować. To samo miało dotyczyć przedsiębiorstw przemysłu rolno-spożywczego, zwłaszcza mięsnego i mleczarskiego. Jaki natomiast mamy efekt w Polsce po 12 miesiącach? Diametralnie odwrotny. To nasi producenci i przetwórcy zalewają rynki krajów europejskim dobrymi i tańszymi produktami i to nas obawiają się za granicą. Dzisiaj więc mamy rzeczywistość taką, jaką kreowali eurooptymiści, a nie przeciwnicy rozszerzania Wspólnoty. Trzeba równocześnie pamiętać, że na integracji zyskali nie tylko przedsiębiorcy i rolnicy, ale też gminy oraz budżet państwa. Gdyby przyjrzeć się bowiem bilansowi naszych wpłat i otrzymanych środków pomocowych z Unii, to nasz bilans jest jednoznacznie korzystny. Otrzymaliśmy ponad 2 mld Euro więcej, niż sami do wspólnej kasy włożyliśmy, a przecież jest to dopiero początek. Wpływy środków z funduszy strukturalnych i spójności będą niewątpliwie w przyszłości dalej rosły, co powinno wzbogacać i korzystnie stymulować dalszy rozwój.
Razem więc, analizy danych statystycznych dotyczących gospodarki oraz badania odbioru społecznego mogą nas dzisiaj nie tylko uspakajać, ale wręcz napawać optymizmem. Integracja europejska, po roku od naszej akcesji, wywołuje bowiem pozytywne efekty oraz życzliwe oceny, tak obywateli, jaki i finansowych specjalistów. Pamiętać jednak należy, że poziom wzrostu gospodarczego i intensywność rozwoju nie są dane raz na zawsze i że będą one podlegać występującym, nie tylko na rynku europejskim, ale i świtowym, wahaniom koniunktur. Tak więc, „efekt wejścia” nie będzie utrzymywał się bez końca i dlatego na przykład tempo polskiego wzrostu gospodarczego spadnie pewnie z 5,3% PKB w 2004 roku do ok. 4,4% PKB w 2005 roku. Wzrost Produktu Krajowego Brutto powinien się jednak w najbliższych latach ustabilizować na zbliżonym do tego poziomie przewyższając jednoznacznie średnią unijną, która ma wynieść w europejskiej strefie Euro w bieżącym roku 1,6% PKB, a w całej Unii ok. 2% PKB. By jednak tak się stało, potrzebne są w Polsce dalsze przemiany, zwłaszcza związane z reformowaniem finansów publicznych, a w tym systemu podatkowego oraz ubezpieczeń społecznych. To jednak będzie już wyzwaniem dla nowej ekipy rządzącej po zbliżających się wyborach parlamentarnych i prezydenckich. Oby nie było z tym problemów!

Adam St. Szejnfeld

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)