Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Dwadzieścia lat minęło…

Redaktor admin on 31 Maj, 2009 dostępny w Felietony, Felietony 2009 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Dwadzieścia lat temu, podobnie jak dzisiaj, wiosna opieszale zamieniała się w lato, a kwiaty na drzewach mieniły się wszystkimi kolorami tęczy. Ale tamta wiosna była inna niż wszystkie. Wówczas, wraz z przyrodą, do zmian przygotowywała się Polska. Przeobrażenia, jakie zachodziły w całej Europie Środkowo-Wschodniej miały wkrótce odcisnąć trwały ślad na historii całego globu. Upadał Związek Radziecki – sztuczny twór oparty na zniewoleniu i poniżeniu całych narodów. Polska, po raz pierwszy od 1939 r. stanęła przed realną szansą zdobycia pełnej niepodległości, decydowania o swojej polityce wewnętrznej i zewnętrznej, o tym, jakie sojusze możemy zawierać, a z jakimi nam więcej nie po drodze.
Kampania przed wyborami przypominała film nakręcony bez scenariusza – plakaty, drukowane w prymitywnych drukarniach i pośpiesznie rozlepiane gdzie popadnie, ulotki, pisane na maszynach i zrzucane z okien. Niewielka grupa szczęśliwców kręciła amatorskie i dość siermiężne spoty przy pomocy sprowadzonych kamer VHS. Dziś obraz lepszej jakości stworzymy za pomocą telefonu komórkowego. Ale to nie jakość była wówczas najważniejsza. Liczył się fakt, że Polacy wreszcie mieli szansę oddać wolny głos i okazję tę trzeba było wykorzystać.
Dziś, dwadzieścia lat później, dzisiaj obchodzimy rocznicę ówczesnych wyborów w niepodległym i liczącym się państwie. Należymy do Unii Europejskiej i NATO, mamy silną gospodarkę i skuteczną politykę zagraniczną. Nikt nie mówi nam, co jest dla nas najlepsze, bo sami o tym decydujemy. Nasz głos liczy się w Europie, a dla wielu zachodnich partnerów handlowych mamy znaczenie wręcz strategiczne. Nie dostaliśmy tego na tacy – to sukcesy, na które ciężko pracowaliśmy przez ostatnie dwie dekady. Nasz największy sukces to pokolenie, które nie pamięta prześladowań studentów czy kolejek za podstawowymi artykułami. Dla nich 4 czerwca 1989 roku to historia, którą znają z podręczników bądź opowiadań, ale dzięki tamtym wydarzeniom mogą dziś dorastać w wolnej Polsce.
Dwadzieścia lat temu wygraliśmy, bo umieliśmy rozmawiać. Polacy z Polakami siedli przy jednym stole i załatwili to, co przez całe dziesięciolecia było niemożliwe. Zbyt często zapominamy, jak potężnym instrumentem jest dialog. Płonące opony, wybite szyby i wzajemne przekrzykiwanie to najwyżej próba szukania rozgłosu, bo z załatwianiem konkretnych spraw nie ma to wiele wspólnego. Wobec otwartej ręki niegodziwością jest wystawiać pieść.
To dobrze, że Polacy coraz bardziej doceniają siłę dialogu. Podobnie jak dwadzieścia lat temu, także dziś mamy do czynienia z pewnym przesileniem i w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego chcemy wyraźnie głosować na tych, którzy dialogiem i budowaniem koalicji będą działać na rzecz Polski. Krzyk i straszenie to metoda praktykowana przez niektórych polityków w Polsce, ale w Europie zupełnie nieskuteczna. Polacy wybierają dialog, bo doświadczenie uczy, że jest to najlepsza metoda do budowania pozycji Polski w Europie i świecie.
Jak oddać hołd wydarzeniom czerwca 1989? Najlepiej tłumnie uczestnicząc w wyborach. Głosując w najbliższych, 7 czerwca do Parlamentu Europejskiego, możemy pokazać całej Europie, że Polacy cenią demokrację i wiedzą, iż ich głos ma znaczenie nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej. Kilkadziesiąt lat temu marzyliśmy o wolnych wyborach, nie traktujmy więc ich dzisiaj tylko i wyłącznie jak obowiązek. To wspaniałe podziękowanie dla wszystkich ludzi, którzy przez pół wieku o nie walczyli.

Adam Szejnfeld

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)