Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Egzamin z demokracji

Redaktor admin on 20 Kwiecień, 2009 dostępny w Felietony, Felietony 2009 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Początek maja to tradycyjnie czas, kiedy pierwsze przebłyski lata wraz z długim weekendem pozwalają udać się na zasłużony wypoczynek Minęły już czasy pierwszomajowych pochodów, sztandary kurzą się w piwnicach dawnych komitetów, a ówczesne hasła wywołują co najwyżej uśmiech bądź, w lepszym wypadku, nostalgię za czasami naszej młodości. I choć święto pracy przetrwało, to dla wielu Polaków początkowe dni maja oznaczają przede wszystkim rocznicę wprowadzenia pierwszej konstytucji na kontynencie europejskim.
Dziś, przeszło dwieście lat po tym wydarzeniu i dwadzieścia lat ponownym odzyskaniu niepodległości wciąż uczymy się demokracji. Wciąż skupiamy się na wzajemnych rozliczeniach, rzadko poświęcając należytą uwagę wyzwaniom dnia jutrzejszego. Wielu polityków wciąż uważa, że lepiej dzielić naród i niż szukać płaszczyzn do wzajemnego porozumienia. Nic dziwnego, że tak wielu Polaków czuje się w demokracji nieswojo. Patrząc na frekwencje w ostatnich wyborach, czytając wyniki sondaży na temat zaufania do Sejmu, Senatu, można odnieść wrażenie, że Polacy demokracją się wręcz zmęczyli.
Niechęć do klasy politycznej można zrozumieć – według polskich standardów polityk to kłamca, kombinator i nierób. Dla odmiany, na Zachodzie „polityk” brzmi dumnie i jest to jeden z bardziej szanowanych zawodów. Ludzie go wykonujący cenieni są za pracowitość, obrotność, umiejętność organizacji i zarządzania. Skoro ktoś zajmuje się polityką zawodowo, to znaczy, że ludzie go doceniają i darzą szacunkiem. Na szczęście podobne myślenie zaczyna przejawiać się także i w polskim społeczeństwie, ponieważ polityka przestała być trampoliną do kariery, a stała się trudnym zawodem, w którym sukces buduje się latami.
Znużenie demokracją może być wynikiem niechęci do polityki, ale czy jest to jedyny powód? W jakim stopniu to, że tak wielu Polaków nie uczestniczy w wyborach jest wynikiem naszej antypatii do całej klasy politycznej, a w jakim po prostu braku zainteresowania czy wręcz wygody ? Nie odnoszę wrażenia, że Polacy się polityką nie interesują – wręcz przeciwnie – gości ona w domach niemalże każdego dnia. Lubimy o polityce i politykach dyskutować, wymieniać się ocenami i poglądami. Niestety, wciąż zbyt wielu z nas pozostaje tylko teoretykami i nie włącza się w żaden sposób w życie społeczne. Co więcej, nie tylko bojkotujemy jakąkolwiek aktywność na szerszym forum, ale nawet nie mamy motywacji na udanie się do urny w czasie wyborów. Kiedy trzeba wypełnić podstawowy obowiązek obywatelski, okazuje się, że mamy całą listę pilniejszych zajęć i raptem nie ma czasu by zagłosować. Zawsze znajdziemy dla siebie wygodne usprawiedliwienie w stylu “mój głos przecież i tak nic nie znaczy”.
Przed nami kolejny test z demokracji i jak zapowiadają sondaże, prawdziwy dramat. Według badań na razie 15 – 20 procent Polaków deklaruje, że na pewno weźmie udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego, zaplanowanych na 7 czerwca. To najgorszy wynik w całej UE. Warto dodać, że odbędą się one zaledwie 3 dni po uroczystych obchodach 20-tej rocznicy odzyskania niepodległości. Szkoda, żebyśmy uczcili to wyjątkowe święto tak marną frekwencją.
Wierzę, że do tej tragedii nie dojdzie, że zmobilizujemy się do tłumnego uczestnictwa w tych ważnych wyborach, które zadecydują o losach kontynentu i Polski na najbliższe lata. Dwadzieścia lat temu zadziwiliśmy świat naszą determinacją w walce o odzyskanie niepodległości i dlatego dzisiaj, jako jeden z największych krajów UE, nie możemy sobie pozwolić na stanie na uboczu. Do wyborów mamy jeszcze miesiąc – to dużo czasu, żeby przygotować się do tego egzaminu.

Adam Szejnfeld

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)