Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Euro i Euro

Redaktor admin on 20 Luty, 2005 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Są na pewno wśród państwa miłośnicy piłki nożnej, dla których ewentualne Euro-mistrzostwa w 2012 zorganizowane w Polsce i na Ukrainie, jest o niebo ważniejsze niż wprowadzenie w Polsce nowej waluty. Są też tacy, według których to, że sobie ktoś tam gdzieś będzie jakąś piłkę kopał nie ma żadnego znaczenia, a z kolei pasjonują się losami planu zamiany złotówki na Euro. To dobrze, tym bardziej, że to bardzo korzystne, by oba „Euro” się w Polsce „zjawiły”.
Do zalet nowej waluty nie trzeba chyba nikogo specjalnie przekonywać. Oczywiście, każdy z nas darzy sentymentem monety z „orzełkiem” (zwłaszcza, od kiedy ów orzełek nie widnieje z „gołą głową”), miło też widzieć polskich królów na banknotach. Nie jest, to jednak dużym problemem, bo jak każdy kraj Unii Europejskiej dostaniemy możliwość zaprojektowania naszego własnego Euro. Orzełki mogą na monetach pozostać (nawet kolory dwóch monet o najwyższym nominale pozostaną niezwykle znajome), a na banknotach mogą widnieć sylwetki naszych królów, naukowców, poetów, polskich miast, regionów, czy czegokolwiek, co uznamy za najlepsze.
Co zaś do zalet praktycznych, to wystarczy o nie spytać dowolnego polskiego przedsiębiorcę – niejednemu pewnie śnią się w nocy banknoty a la 10 Euro z Fryderykiem Chopinem. Trudno się im dziwić, uproszczony eksport i import, ułatwione rozliczenia z firmami z Unii Europejskiej, stabilna waluta… Ostatnio słyszałem biznesmena, który wołał „Euro” na swojego jamnika… To dopiero musi być obraz tęsknoty za czasem przyszłym i wspólną walutą. No, ale mógł to oczywiście być też wyraz jego poparcia dla pomysłu zorganizowania Mistrzostw Europy w piłce nożnej na stadionach Polski i Ukrainy. Pomysł, mimo pewnej kontrowersyjności bardzo interesujący.
Najpoważniejszym argumentem wysuwanym przeciwko organizacji Euro 2012 w Polsce, jest na pewno argument kosztów. Renowacja stadionów (a raczej budowa nowych), modernizacja infrastruktury dojazdowej do obiektów sportowych, wreszcie sam koszt pracy służb porządkowych. Można powiedzieć, że „nie będzie to tanie”. Rzecz w tym jednak, że prędzej czy później i tak będzie trzeba coś zrobić ze stadionami piłkarskimi z czasów Gomułki, a i zapewnienie ludziom porządnego dojazdu na te obiekty, w końcu nas nie ominie. Każde cywilizowane państwo ma nowoczesne stadiony. To na nich właśnie, poza meczami, odbywają się koncerty i inne imprezy masowe. Piłka nożna mogłaby stać się w Polsce widowiskiem dostępnym dla całych rodzin, a nie tylko dla szalikowców i odważnych… Na pewno jest to metoda, by uzdrowić sytuację na stadionach. Poza tym rozwój infrastruktury sportowej, uczyni sport bardziej dostępny młodym ludziom, co na pewno wyjdzie im na zdrowie, nie wspominając o klasycznym sportowym kształtowaniu charakteru.
Co do samej imprezy, to będzie pewnie przypominała masowy najazd turystów z całej Europy. Może będzie trochę okazji do ponarzekania. Na korki, na hałasy w okolicach stadionów, na jakieś tradycyjne utarczki między kibicami z Niemiec i Anglii… Nie za dużo w każdym razie. A kibice zagraniczni może odkryją, że jest u nas też coś ciekawego do zobaczenia i wrócą już jako turyści. Taka reklama Polski byłaby naprawdę znakomita i trudna do osiągnięcia w jakikolwiek inny sposób. Ja w każdym razie jestem za Mistrzostwami Europy w pilce nozejej w Polsce ale jeszcze tymbardziej jestem za Euro w Polsce duzo wcześniej, niż moglyby się odbyć te Euro-mistrzostwa.

Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)