Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Europa poczeka?…

Redaktor admin on 4 Lipiec, 2009 dostępny w Felietony, Felietony 2009 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Na minionym posiedzeniu Sejmu uchwalony został projekt ustawy zmieniający Kodeks pracy w zakresie zwiększenia wymiaru urlopu macierzyńskiego z 16 i 18 tygodni obecnie obowiązujących do 26 tygodni przy urodzeniu każdego dziecka oraz z 26 tygodni do 39 tygodni w przypadku, gdy podczas jednego porodu urodzi się więcej niż jedno dziecko. Intencją posłów, którzy zaproponowali te zmiany, było nie tylko to, aby kobieta w tak trudnym i ważnym dla niej i jej dziecka okresie mogła być zwolniona z obowiązku pracy, ale ma spowodować też w przyszłości zwiększenie zainteresowania młodych ludzi posiadaniem więcej niż jednego dziecka. Dłuższy urlop ma być więc elementem polityki prorodzinnej oraz służyć zwiększonej prokreacji. Czy jednak przedłużanie urlopów macierzyńskich może spełnić te oczekiwania? Czy fakt możliwości przebywania w domu dłużej o kilka tygodni będzie motywacją do tego, by polskie małżeństwa decydowały się na dwójkę, trójkę czy więcej dzieci? Czy może to być wystarczająca motywacja?…
Obawiam się, że można mieć w tym zakresie zdecydowane wątpliwości, natomiast pewne jest to, że uchwalona ustawa spowoduje dodatkowe, nieplanowane do tej pory, wydatki finansowe budżetu państwa w wysokości prawie 500 milionów nowych złotych. Na tę kwotę składać się będzie około 360 mln zł środków potrzebnych na zabezpieczenie zasiłków macierzyńskich i około 120 mln zł na sfinansowanie składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, które w zamian za osoby uprawnione będzie musiał zapłacić ZUS. To są niebywale wielkie pieniądze jak na skromny budżet naszego państwa, więc, czy nie lepiej je wydać w bardziej racjonalny sposób, dający wymierne efekty – np. na służbę zdrowia, na pomoc dzieciom z rodzin patologicznych, w tym na dzieci z domów dziecka lub na naukę, a przede wszystkim na oświatę wiejską? Wszak dzieci nie rodzi się dla uzyskania urlopów, a te które przychodzą na świat powinny mieć zabezpieczoną ochronę zdrowia oraz edukację stwarzającą możliwości prawidłowego rozwoju i dobrego startu w dorosłe życie.
Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy wymiar urlopów macierzyńskich obecnie obowiązujących w Polsce jest i tak już znacznie większy niż wymiar, który powinien obowiązywać na podstawie prawa międzynarodowego. Mam tu na myśli Konwencję nr 102 Międzynarodowej Organizacji Pracy, która zakłada, że urlopy macierzyńskie nie powinny być krótsze niż 12 tygodni. U nas, jak już wspomniałem, urlopy te trwają 16, 18 lub 29 tygodni, a więc i tak znacznie dłużej niż określają to wymagania prawa międzynarodowego i normy stosowane w krajach europejskich. Cóż z tego, my musimy być lepsi. Nas na to stać.
Inne niebezpieczne konsekwencje, poza skutkami dla finansów publicznych, to skutki społeczne dotyczące rynku pracy. Już dzisiaj, w trudnej sytuacji, jaka występuje w kraju, kobiety, zwłaszcza młode, mają znaczne trudności ze znalezieniem pracy. Pracodawcy obawiają się, że młoda kobieta w krótkim czasie po podjęciu pracy zdecyduje się na urodzenie dziecka, więc będzie musiała wziąć urlop macierzyński, a to komplikuje funkcjonowanie przedsiębiorstwa, zwłaszcza małego, gdzie trudno o zastępstwo na ten czas, a zatrudnianie osób w okresie przejściowym jest skomplikowane i kosztowne. Zwiększenie urlopów spowoduje spotęgowanie tego problemu, a od tego już tylko jeden krok do dalszego, nie chcę powiedzieć dyskryminowania, lecz na pewno zwiększenia nierówności szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy.
Niestety, te i inne argumenty nie zostały wzięte pod uwagę w debatach sejmowych i pracach komisyjnych. Teraz będzie trzeba znaleźć w budżecie dodatkowe pół miliarda złotych, a że budżet nie ,,produkuje’’ pieniędzy sam z siebie, to skończy się na odebraniu ich z innych zadań. Takie są efekty nieprzemyślanych i populistycznych projektów, gdy pracę zastępuje się pozoracją działań, a szczytne hasła są ważniejsze od realnych możliwości.
Jesteśmy zapóźnieni w stosunku do najbardziej rozwiniętych krajów świata o kilkadziesiąt lat. Powinniśmy dążyć, aby dystans ten nadrobić przez kilka najbliższych, tym czasem, na następnych posiedzeniach Sejmu będziemy ponownie zmieniać Kodeks pracy. Poprzednio zwiększyliśmy wymiar urlopów, teraz będziemy zmniejszać wymiar czasu pracy. No cóż, może Europa poczeka…

Adam St. Szejnfeld
Poseł na Sejm RP

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)