Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Hulajnoga

Redaktor admin on 21 Wrzesień, 2015 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Mam swoje lata i trudno mnie zaskoczyć. A jednak! Kilka dni temu, gdy wchodziłem do głównego budynku Parlamentu Europejskiego w Brukseli, moim oczom ukazała się niezwykle dziwna postać. Wielka peleryna, pstrokate kalosze, kolorowe ubranie, włosy rozwichrzone przez wiatr i kolczyk w ustach.  Ale to nie wszystko! Była jeszcze… hulajnoga. W pierwszej chwili pomyślałem – no tak, kolejna akcja promocyjna albo jakiś happening, których w Brukseli nie brakuje. Jednak po bliższym przyjrzeniu, okazało się, że to… jedna z urzędniczek dotarła właśnie do pracy. I co? I nic. Nie zauważyłem zdziwienia u innych, żadnego zdumienia, nie było dziwnych reakcji. Tak, tutaj widok dyplomaty w kasku na głowie, parlamentarzysty w sweterku, czy urzędnika jadącego na rolkach nikogo nie dziwi. Na Zachodzie bowiem wychodzi się z załażenia, że nie strój zdobi człowieka, a o jego wartości nie świadczą zachowania. W tej kulturze liczy się głownie inteligencja, wiedza i doświadczenie. Ważne są kompetencje, a ludzie mają być sobą i zachowywać się tak, jak im jest wygodnie.

Kultura Wschodu nie zna takich przyzwoleń. U nas powiedzieć dzień dobry nieznajomej sobie osobie, to zaskakująca zaczepka, uśmiech na twarzy, to zapewne szyderstwo z innych, a życzliwość, to pojęcie albo nieznane, albo podciągane zaraz pod kategorię społecznej patologii. W Polsce na przykład wymaga się od osób publicznych postawy ołowianych żołnierzyków. Wzorowy strój, nienaganne zachowanie, uczucia i emocje „właściwe”, a więc dostosowane do danej sytuacji. Weźmy na przykład wszelkie uroczystości, obchody, jubileusze i rocznice, a nawet radosne święta. Bez przywdziania maski smutku, obniżenia głosu, podniosłego i wolnego wysławiania się, człowiek natychmiast naraża się na oskarżenia o brak kultury, a co gorsza, o barku szacunku. Zresztą, obowiązkowe zasady bycia „sztucznym” w Polsce dotyczą nie tylko osób publicznych, czy pełniących różne stanowiska. Ten „kodeks”, z niekończącą się listą nakazów i zakazów dotyczących zachowania, ubioru, głosu, czy nawet emocji, obowiązuje wszystkich.

Wygląd jednak, czy strój, to tylko zewnętrzność. Liczy się przecież to, jakimi jesteśmy. Niestety, i w tym daleko nam do ludzi z Zachodu. „Dobrego dnia życzę”, „Miłego popołudnia”, „Pomyślnego dnia”…. Człowiek wychodzi z taksówki, ze sklepu, z windy, z urzędu…. Wszędzie i zawsze, oprócz „dzień dobry”, czy „do widzenia”, usłyszy życzenia pomyślnego dnia. Ludzie mówią to do siebie, czy się znają, czy nie, czy rozmawiali wcześniej ze sobą, czy tylko przez chwilkę byli w tej samej sytuacji, albo miejscu. Wszystkie te słowa dodatkowo okraszane są oczywiście ciepłym uśmiechem. Ten uśmiech pojawia się nawet wtedy, kiedy ktoś kogoś potrąci, lub czymś zahaczy, albo coś rozleje…. Zaraz słyszy się uprzejme przeprosiny, ale zanim one zgasną już u drugiej osoby rozkwita uśmiech i gest oznaczający, że nic się nie stało. Właściwie nie można nigdzie wejść, lub wyjść, by się nie spotkać z uśmiechem drugiej osoby. I co ważne, to nie są sztuczne gesty. Za tym ciepłem idzie życzliwość i natychmiastowa chęć pomocy, jeśli okaże się, że czegoś potrzebujemy. Ten stan pozytywnych emocji, dobrych uczuć jednych wobec drugich jest szukający w zderzeniu z polską rzeczywistością. U nas bowiem często wita nas i żegna to samo – burknięcie czegoś tam pod nosem lub obojętne spojrzenie.

Naszą cechą narodową jest narzekanie, brak uśmiechu, niechęć do drugiego człowieka. Może wynika to z kultury Wschodu, w której okazywanie życzliwości jest traktowane, jako słabość, w przeciwieństwie do Zachodu, gdzie jest objawem szacunku do innych. Trzeba jednak pamiętać, że każdy nasz uśmiech rodzi kolejny, a ten następny. Każde nasze pozdrowienie i życzenie miłego dnia, rodzi ciepłą odpowiedź i wzajemną życzliwość. Dlaczego zatem serdeczność zostawiamy tylko dla najbliższych, a wobec pozostałych jesteśmy chłodni i nieprzyjemni, ba, niekiedy wrodzy? Może także i to jest przyczyną naszego negatywnego stosunku do imigrantów?…

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)