Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Jak wyjść żeby zostać

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2007 dostępny w Felietony, Felietony 2007 rok. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Kiepska pogoda w ostatnich tygodniach musiała się dać we znaki rządzącym, skoro zamiast odpoczywać, woleli wrócić do swoich gabinetów i podgrzewać temperaturę koalicyjnych sporów. Z urlopu wrócił nawet premier Jarosław Kaczyński, wyraźnie poruszony odrzuceniem przez Państwową Komisję Wyborczą sprawozdania finansowego PiS-u. Ponieważ jednak decyzja PKW i milionowe (ok. 60 milionów zł) straty dla PiS-u byłyby ważne wyłącznie w trakcie trwania obecnej kadencji Sejmu, wybory wydają się coraz bardziej prawdopodobne. Bo przecież ciągle o własny interes idzie a nie publiczny. Własny, to znaczy rządu, własny, to znaczy partii rządzącej, własny, to znaczy większości parlamentarnej (obojętnie już kto by ją nie tworzył, byle tylko na czele z PiS)…
Nie próżnują także politycy Samoobrony, którzy co chwila wychodzą z koalicji, jednocześnie w niej pozostając. Najtęższe umysły w kraju próbują rozwiązać zagadkę, jak jest to możliwe, ale każdy, kto poznał już Andrzeja Leppera przestaje się dziwić. W końcu całe życie walczył o to, by dopchać się do rządzenia, więc teraz, pomimo że ośmieszony przez PiS i okrutnie poobijany od wewnątrzpartyjnych przepychanek zapewnia, że z koalicji wyrzucić się nie da. Tajemnicą poliszynela jest, że Lepper ulega presji swoich kolegów partyjnych, którzy w nosie mają program Samoobrony, ba program rządu, program koalicji tudzież i ochoczo wesprą rząd PiS-u w obawie przez utratą mandatów i pensji poselskich.
Nieco w cieniu bitwy na linii Samoobrona – PiS pozostaje trzeci koalicjant – LPR, który z uwagą przygląda się, co z obecnego chaosu wyniknie. Jeżeli Samoobrona rozsypie się, znikną marzenia o wspólnej partii, o jakże dźwięcznej nawie LiS. Pozostanie wtedy błagać ze wszystkich sił premiera, by swoimi troskliwymi rękoma raz jeszcze ogarnął cały bałagan i pozwolił koalicji wegetować kilka następnych miesięcy, aż do kolejnego wstrząsu. Wtedy minister Roman Giertych wraz ze swoim dzielnym giermkiem Wojciechem Wierzejskim dalej mogliby brylować w mediach wprawiając kraj w osłupienie.
W deszczu informacji o kryzysach, rozpadach i bitwach w koalicji rządowej nie dziwi więc słabnące poparcie dla PiS-u. Coraz większy jest dystans dzielący partię Jarosława Kaczyńskiego od przewodzącej sondażom Platformy Obywatelskiej. Okazało się, że opozycja nie musi przeprowadzać frontalnych ataków na koalicję rządzącą – wystarczy, jeśli na jakiś czas zostawi ją samą sobie. Reszty dopełnią zachłanność Andrzeja Leppera, pycha Romana Giertycha i upór Jarosława Kaczyńskiego. Cóż, panie premierze – „widziały oczy co brały”. Z populistami nie da się budować lepszej Polski. Pozostaje wierzyć, że „nowe rozdanie” do którego szykują się partie przyniesie lepsze rządy i odsunie od władzy niebezpieczne jednostki. Mam też nadzieję, że po osiemnastu latach rządów zawsze kulawych i wewnętrznie skłonionych koalicji ludzie w Polsce zechcą mieć jedna partię u władzy. Przekonamy się o tym już przy najbliższych wyborach. Dobrze byłoby, gdyby nastąpiły jak najszybciej, choćby we wrześniu. Niestety, wszystko jednak wskazuje, ze Jarosław i Lech Kaczyńscy chcą, by PiS rządził, obojętnie jak i obojętnie z kim, aż do 2009 roku.

Adam Szejnfeld
Poseł na Sejm RP
www.szejnfeld.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)