Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Muszkieterowie

Redaktor admin on 4 Kwiecień, 2016 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Czy młodzi ludzie, którzy wychowują się dzisiaj w otoczeniu wszelkiej maści elektronicznych gadżetów, są jeszcze w stanie znaleźć wolną chwilę, aby sięgnąć po jakąkolwiek książkę? Jeśli tak, to zdecydowanie powinni zajrzeć do “Trzech Muszkieterów” Alexandra Dumas. Ta barwna powieść przedstawia nie tylko losy grupy przyjaciół – Atosa, Portosa, Aramisa i d’Artagnana, intrygi kardynała Richelieu i labirynt dworskich spisków… To przede wszystkim opowieść o sile przyjaźni, braterstwie broni i wzajemnej pomocy. Wszak po dziś dzień dzielnych muszkieterów kojarzymy ze słynnym zawołaniem: Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego!
Kilka stuleci później idea, która przyświecała XVII-wiecznym muszkieterom, znalazła swoje odzwierciedlenia w postanowieniach Traktatu Waszyngtońskiego, podpisanego 4 kwietnia 1949 roku przez przedstawicieli USA, Kanady i krajów Europy Zachodniej. Na mocy tego porozumienia ustanowiona została Organizacja Paktu Północnoatlantyckiego, czyli NATO. Fundamentem sojuszu wojskowego jest bezsprzecznie Artykuł 5 Traktatu, zgodnie z którym “Strony zgadzają się, że zbrojna napaść na jedną lub kilka z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uważana za napaść przeciwko nim wszystkim; wskutek tego zgadzają się one na to, że jeżeli taka zbrojna napaść nastąpi, każda z nich (…) udzieli pomocy Stronie lub Stronom tak napadniętym, podejmując natychmiast indywidualnie i w porozumieniu z innymi Stronami taką akcję, jaką uzna za konieczną, nie wyłączając użycia siły zbrojnej (…)”.
Oczywiście wówczas, u progu zimnej wojny, dla wszystkich było jasne, skąd może nadejść potencjalne zagrożenie. Dążenie do powstrzymania ekspansji komunizmu i odstraszania Związku Radzieckiego w jednoznaczny sposób określiło rolę, zadania i środki sojuszu wojskowego. NATO przyczyniło się tym samym do umocowania świata dwubiegunowego. Nic więc dziwnego, że w tym samym momencie, kiedy ten porządek zaczął się rozpadać, pojawiły się pierwsze pytanie nie tylko o przyszłość NATO, ale w ogóle o sens jego istnienia. Czy NATO jest jeszcze potrzebne, skoro zniknęło zagrożenie, dla ochrony przed którym zostało powołane? Czy Sojusz jest w stanie zredefiniować swoje cele, zadania i możliwości? I w końcu kwestia najbardziej interesująca z punktu widzenia Polski: czy realne i pożądane jest rozszerzenie NATO na Wschód i przyjęcie w jego poczet państw byłego Układu Warszawskiego?
Nawet jeśli z biegiem czasu na te wszystkie pytania udzielono pozytywnej odpowiedzi, to wątpliwości co do roli NATO pozostały. Zmagamy się bowiem dzisiaj z zupełnie innymi formami zagrożeń niż w przeszłości. Międzynarodowy terroryzm, współczesne piractwo morskie, ale także konflikty regionalne w bliskim sąsiedztwie NATO, jak wojny na Bałkanach, wojna hybrydowa i “zielone ludziki” na Ukrainie, czy w końcu wojna domowa w Syrii i związany z nią kryzys uchodźczy, to tylko kilka przykładów wyzwań nowego typu. A przecież nawet wtedy, kiedy mówimy o klasycznej roli NATO jako “straszaka” na Rosję, to widać z jakim oporem przychodzi Sojuszowi podjęcie decyzji o stałej obecności baz NATO w Polsce, mimo, że to oczywiste, iż właśnie wschodnia flanka wymaga natychmiastowego wzmocnienia…
Jeśli jednak nie NATO, to co? Z pewnością nie walka w pojedynkę, na którą, w obliczu kolejnych, rosnących potęg kontynentalnych małe i średnie państwa w Europie, w tym Polska, z pewnością nie mogą sobie pozwolić. Może inny, albo dodatkowy sojusz wojskowy? Nie tyle w zamian, ale obok NATO? Może w ramach Unii Europejskiej?
Oczywiście dzisiaj wizja wspólnej i spójnej armii europejskiej może wydawać się istnym political fiction, szczególnie z uwagi na kolejne kryzysy, które miotają Unią, by wymienić chociażby falę imigracji, zagrożenie Brexitem, czy rządy partii antyeuropejskich, z Polską włącznie. Może jednak zbliża się ten moment, kiedy powinniśmy przekuć zagrożenie w szansę i nie upatrywać gwaranta naszego bezpieczeństwa jedynie w państwie położonym ponad 7 tys. km od naszego kraju….
Przygotowania do szczytu NATO w Warszawie, który już za nieco ponad trzy miesiące, powinny więc służyć pogłębionej refleksji nad tym, z kim, dlaczego i na jakich warunkach rozmawiamy o bezpieczeństwie naszego kraju. Oczywiście, w krótkiej perspektywie powinno nam zależeć przede wszystkim na tym, by Sojusz Północnoatlantycki przestał chować głowę w piasek i uznał Putinowską Rosję za jedno z kluczowych zagrożeń dla NATO, co powinno z kolei przełożyć się na zwiększenie obecności Sojuszu w naszej części Europy. Polska musi jednak aktywnie uczestniczyć również w dyskusjach na temat szeroko rozumianej polityki obronnej samej Unii Europejskiej. Nie kiedyś, ale już teraz. Może się bowiem okazać, że Wspólnota będzie w stanie lepiej reagować na wyzwania XXI wieku i to ona stanie się grupą 28 muszkieterów, która będzie w stanie skutecznie wcielać w życie zasadę: Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
www.szejnfeld.pl
www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)