Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Musztarda po obiedzie?

Redaktor admin on 14 Sierpień, 2012 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Kiedy kilka miesięcy temu po raz pierwszy napisałem o szkodliwej działalności parabanków w Polsce, nazywając je tykającą bombą, podjąłem wręcz interwencję w tej sprawie, ale nie wszyscy podzielili wtedy moje obawy. Teraz, gdy tysiące ludzi padło ofiarą być może finansowego oszustwa jednej z takich firm, media, służby śledcze, a przede wszystkim  politycy z opozycji prześcigają się w okazywaniu oburzenia, oczywiście głównie nie wobec podejrzanej firmy, ale przeciwko rządowi. Jak zwykle. Pomijając jednak tę nagonkę, mam nadzieję, że wszystkie działania na rzecz poszkodowanych, to nie to będzie musztarda po objedzie. Swoją drogą cieszę się, że front walki z cwaniakami, próbującymi wzbogacić się na cudzej krzywdzie rośnie. Lepiej byłoby jednak w przyszłości nie lekceważyć takich głosów, jak mój sprzed kilku miesięcy. Dotyczy to i organów państwa, ale i zwykłych obywateli. Ludzie bowiem powinni przestać wreszcie dawać się nabierać na obietnice “darmowych obiadów”.

Cóż, nadal mamy sezon ogórkowy, więc biedni posłowie PiS-u nie bardzo wiedzą, jak zwrócić na siebie uwagę mediów. Drugi już więc tydzień z rzędu gimnastykują się jakby się tu oburzyć na parabanki i rząd, ale tak, by przy okazji nie powiedzieć kilku słów za dużo. Dlaczego?  Bo sami od lat chronią i bronią przed pełnym nadzorem jedną z takich instytucji. Nie chcę powiedzieć, iż ona w takim razie działa w wątpliwy sposób, chcę stwierdzić tylko, iż wszystkie instytucje gromadzące pieniądze obywateli powinny moim zdaniem podlegać tym samym, restrykcyjnym przepisom. My mamy natomiast w Polsce pewien dualizm w tej dziedzinie i od lat trwa już walka w Parlamencie o jego likwidację. Jest ona mało skuteczna, bowiem jeśli trwa niemalże dziesięć lat, to świadczy to o tym, jak duże siły interesów ścierają się wokół tej sprawy.

Prawo i Sprawiedliwość rzuca kalumnie na rząd i Komisję Nadzoru Finansowego, że nie chroni skutecznie Polaków przed parabankami, ale z drugiej strony ze wszystkich sił przed kontrolą państwa broni SKOK-i. Dlaczego członkowie tak znaczącej partii politycznej, z jej szefem na czele, angażują się w obronę jednej, konkretnej firmy? Jak to jest możliwe, że jeśli jakiś polityk w Polsce wstawi się za jakąś nawet branżą, nie mówiąc już o konkretnym przedsiębiorstwie, to stawiany jest mu natychmiast zarzut uprawiania ukrytej reklamy, a jeszcze częściej stosowania nielegalnego lobbingu, w przypadku jednak działań PiS na rzecz jednej, konkretnej firmy finansowej media oraz wyspecjalizowane organy milczą? Widoczne jest to najbardziej w okresach prób zmiany prawa finansowego w Sejmie, w tym prawa bankowego. A przecież cała rzecz w tych próbach sprowadza się jedynie do tego, aby nadzór finansowy mógł kontrolować sytuację wszystkich, i to bez wyjątku, firm finansowych, w których deponowane są lokaty obywateli. Chodzi o możliwość kontrolowania, jak te firmy chronią pieniądze swoich klientów i co z nimi robią i jak gwarantują ich bezpieczeństwo. Kto i co może mieć do ukrycia w tej tak prostej i oczywistej sprawie?!

Mechanizm funkcjonowania wszystkich parabanków przyjmujących pieniądze firm i obywateli jest bardzo podobny. Jest to formuła działania, określona obsługa klientów, katalog produktów, zbliżone nazewnictwo…. Tym właśnie wszystkie tego typu instytucje chcą przypominać banki, których klienci są objęci gwarancjami Bankowego Funduszu Gwarancyjnego oraz kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego.  Amber Gold posunął się nawet do tego, że jedną ze swoich warszawskich placówek otworzył naprzeciwko… siedziby KNF! Reklamami na ulicach i w prasie promował swoją ofertę w stylu przypominającym pewien konkretny bank, a dzięki umiejętnemu żonglowaniu słowami-kluczami, takimi jak np. kapitał, lokata, inwestycja, dodatkowo budował swoją wiarygodność.

Do wizerunku solidnej, pewnej jak bank firmy Amber Gold dokładał wędkę – inwestycję w cenny i pożądany kruszec. Któż z nas nie marzył o znalezieniu złotego skarbu, pełnego monet lub sztabek? Złoto ma niewytłumaczalną magię przyciągania od tysięcy lat i jako lokata kapitału wydaje się być pewna. Jeśli nasze fundusze miały iść na złoto, to przecież ryzyka nie ma. A że w umowie, którą klient otrzymywał w siedzibie Amber Gold roiło się od kruczków prawnych to już osobna sprawa. Zresztą klient omamiony blaskiem złota umowy przeważnie nie czytał.

To prawda, że zawsze będą istnieć ludzie i firmy wykorzystujące luki w prawie, ale to nie znaczy, że biernie musimy się przyglądać jak zarzucają sidła na oszczędności Polaków. KNF od dawna ostrzegała przed Amber Gold, ale i przed wieloma innymi tego rodzaju firmami, lecz nie powstrzymało to naiwnych przed niepewnymi inwestycjami. Trzeba, więc zastanowić się, jak zastrzeżenia specjalistów od nadzoru bankowego uczynić bardziej zauważalnymi. Wielka odpowiedzialność spoczywa również na prokuratorze, która musi skuteczniej reagować na łamanie prawa bankowego. Problem w tej materii widoczny był choćby na przykładzie firmy Finroyal, której śledczy przyglądali się już kilka lat temu, ale nie zdecydowali się na postawienie zarzutów. Cóż, żadne państwo, nawet najbogatsze, nawet o najsprawniejszych strukturach i organach, nie uchroni się od ludzi, którzy chcieliby żyć na bakier z prawem. Obserwujemy to w doniesieniach, choćby medialnych, z całego cywilizowanego świata. Jeśli jednak takie osoby chciałyby oszukiwać uczciwych ludzi, to w sprawnym państwie powinny być pewne, że wymiar sprawiedliwości ich dosięgnie i potraktuje odpowiednio surowo.

Adam Szejnfeld

Poseł na Sejm RP

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)