Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Nie ma wyboru

Redaktor admin on 21 Czerwiec, 2010 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Pierwsza tura za nami. Nie było niespodzianki, zasłużenie zwyciężył lider wszystkich sondaży – Bronisław Komorowski. Brak ostatecznego rozstrzygnięcia oznacza jednak, że do urn wyborczych pójdziemy raz jeszcze, 4 lipca. Tym razem zadecydujemy na dobre, nieodwracalnie. Pięć lat temu wielu zwolenników Donalda Tuska uznało, że nic się nie stanie, jeśli nie pójdą głosować w drugiej turze. Pomyśleli, że ich kandydat musi wygrać i że wygra nawet wtedy, gdy oni sami nie pójdą głosować. W efekcie zwyciężył Lech Kaczyński. Trzeba wyciągnąć wnioski z tej lekcji, nie popełniajmy błędu zaniechania ponownie. Przegrywają zawsze Ci, którzy nie głosują. Wszystko się jeszcze może więc zdarzyć. O wyniku ostatecznych wyborów zdecyduje kilkanaście procent wyborców, którzy w pierwszej turze oddali swój głos na kandydatów, którzy już odpadli. Teraz powinni oddać swój głos rozsądnie.

Komorowski i Kaczyński. Obydwoje kandydaci są wrażliwi społecznie, obydwoje deklarują, że chcą stawiać na edukację, służbę zdrowia, gospodarkę, rozwój… Mimo to, różnią się jednak zasadniczo. Czym? Wiarygodnością! Kto bowiem uwierzy cudowną przemianę Jarosława Kaczyńskiego, baranka w wilczej skórze? A kto może wątpić w prawdomówność i szczerość Bronka Komorowskiego, gdy mówi, że wraz z Donaldem Tuskiem chce modernizować Polskę? Na szczęście kandydaci różnią się jednak także i tym czego ukryć się nie da – podejściem do statusu obywatela, stosunków międzynarodowych, czy roli samorządu terytorialnego. Wreszcie, obydwoje mają inny bagaż życiowy. Bronisław Komorowski to człowiek rodzinny, ze zmaganiami, radościami typowymi dla większości Polaków. Działacz społeczny o bogatym rysie patriotycznym, zawsze zaangażowany w budowanie silnej, jednej Polski. Jego rywal, Jarosław Kaczyński, to także członek opozycji w PRL-u, ale z tamtej epoki wyniósł tylko urazy i chęć rewanżu. Dla niego władza to narzędzie do rozliczania i dzielenia narodu, instrument zemsty. Zdecydował się na kandydowanie na urząd prezydenta pod wpływem kolejnego urazu i tragedii, jaką była śmierć jego brata w katastrofie lotniczej. Należy się spodziewać, że ta tragedia miałaby zasadniczy wpływ na cały okres jego ewentualnej prezydentury. To oznaczałoby kadencję pod znakiem szukania winnych, napięć, budowania kolejnych teorii spiskowych i frontalnych ataków. Prezydentura Jarosława Kaczyńskiego to zapowiedź II Wojny Polsko – Polskiej!

Najbliższe pięciolecie natomiast, to dla Polski czas wielkiej szansy i wielu niezwykle istotnych decyzji. To nasze gospodarcze i polityczne „być albo nie być”. Wciąż panuje w Europie kryzys gospodarczy. W 2011 r. obejmiemy prezydenturę Unii Europejskiej. Rok później czekają nas trudne logistycznie Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej. Jarosław Kaczyński zwiastuje nam ciągłe śledztwo, napięcia, niepewność… Bronisław Komorowski natomiast spokój, zgodę, budowanie. To oczywiste, kto powinien wygrać. Nie ma wyboru.

Adam Szejnfeld
www.szejnfeld.pl

1 Komentarz do “Nie ma wyboru”

  1. Janusz mówi:

    Mnie jest obojętnie kto wygra. Ale niepokoi mnie ten język kłamstawa, obłudy, fałszu. Ten język sowieckiej agentury wychodzi jak glisty z padliny. I dziwię się ludziom, niby wykszałconym, którzy tak podniecają się tą fałszywą propagandą. Czy już w Polsce nikt nie ma sumienia.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)