Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Przepraszam, co to za wybory?

Redaktor admin on 15 Listopad, 2010 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

 

Już za parę dni wybierzemy posłów i senatorów – tak uważa co dwudziesty Polak. Według niemałej grupy naszego społeczeństwa, w dniu 21 listopada rozstrzygniemy o wyniku wyborów parlamentarnych, nie samorządowych. Z ostatnich badań opinii publicznej, przeprowadzonych na zlecenie Instytutu Spraw Publicznych wynika, że wiedza społeczna na temat zbliżających się wyborów jest wciąż bardzo ograniczona.

Wśród tych, co wiedzą jakie wybory czekają nas lada dzień, niemalże dwie trzecie zdaje sobie sprawę, że 21 listopada zadecyduje o wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta, ale już tylko co piąty wie, że będą także wybierani członkowie rad gmin! Co gorsza, największy problem ze wskazaniem, kogo będziemy wybierać 21 listopada, mieli młodzi wyborcy w wieku 18 – 24 lata. Od osób zasiadających w obwodowych komisjach wyborczych można usłyszeć mnóstwo historii o zdezorientowanych wyborcach dopytujących o to, w jakich wyborach oddają swój głos.  Dla nich kandydatury radnych na kartach wyborczych będą znów niemałym zaskoczeniem. O ile oczywiście pójdą głosować…

Z frekwencją też może być problem, bo wybory samorządowe, ze względu na swój nieco bardziej złożony charakter, zawsze cieszą się mniejszą popularnością. Niemało w tym winy polityków, ale i mediów, które nie próbują przekonać Polaków do tego, że wybory te są równie istotne, co parlamentarne czy prezydenckie. Zresztą, ta „wielka polityka”, ciągle przesłania sprawy polityki lokalnej. Nie można jednak wszystkiego tłumaczyć zawiłością czy brakiem zachęt – wielu naszych obywateli nad możliwość decydowania o swojej okolicy, swojej wsi, mieście, czy regionie, przedkłada wygodę nieskalanej żadnym wysiłkiem niedzieli. Telewizor, ciepła herbatka i wyciągnięte nogi – to jest esencja wypoczynku! Na wybory nie ma czasu. Jaki powód? Oczywiście, całe pęczki powodów, usprawiedliwień się znajdą – bo to darmozjady, nieroby, bo szkoda mi dnia, bo i tak nic się nie zmieni…

Ankietowani gorąco popierają nowe rozwiązania, poszerzające możliwość oddania głosu. Za głosowaniem korespondencyjnym dla wyborców niepełnosprawnych i dla obywateli przebywających za granicą, a także głosowaniem przez Internet opowiada się co drugi Polak. Niemałym poparciem cieszy się także projekt głosowania dwudniowego. Należy się jednak zastanowić, czy faktycznie zmobilizuje to tych, którzy preferują wygodę swojej kanapy nad „trudy” wyborczych decyzji.

Są miejsca w Polsce, gdzie obywatele nie będą mieli dylematu, czy udać się na wybory – W 991 okręgach wyborczych zostało zarejestrowanych tyle samo kandydatów, ilu planowano wybrać radnych. Zgodnie z przepisami, w takiej sytuacji nie ma głosowania, a wybory uznaje się za przeprowadzone. Radnymi zostają ci kandydaci, którzy się zgłosili. Możemy pozazdrościć? Niekoniecznie, bo jak doskonale pamiętamy z PRL-u, brak możliwości wyboru to nie przywilej, tylko patologia i satyra z demokracji.

Mało tego, niestety, Polacy nadal mający niską wiedzę o nadchodzących wyborach, jednocześnie deklarują, że nie wezmą w nich udziału. Być może więc potrzeba nam potężnej, ogólnokrajowej kampanii promującej wiedzę o roli samorządu terytorialnego w naszym życiu? Kosztem paru milionów złotych moglibyśmy zyskać coś bezcennego – świadomość praw i obowiązków przynależnych każdemu obywatelowi. Na takiej edukacji nie warto oszczędzać.

Adam Szejnfeld

Poseł na Sejm RP

www.szejnfeld.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)