Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Przepraszam, czy tu biją?

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Dla przeciętnego Polaka sprawy związane z bezpieczeństwem, bezpieczeństwem jego samego i jego rodziny, stały się w ostatnich latach bardzo istotne. Bardziej niż pieniądze, bardziej niż edukacja i kto wie, czy nie bardziej niż praca, a na pewno w porównywalny sposób ważne. Jest to ważny syndrom i nie można bagatelizować tego zjawiska. Świadczy ono o tym, że w naszym kraju nie czujemy się bezpiecznie. To tylko wierzchołek góry lodowej. Podświadomie bowiem uważamy, iż większe od nas prawa mają ci, którzy to prawo łamią. Bo jak inaczej nazwać bezkarność nie tylko zwykłych bandytów, ale także aferzystów, którzy zagarniają ogromne kwoty często śmiejąc się z Temidy.
Przyglądając się ostatnim zjawiskom, jakie rozgrywają się na scenie politycznej muszę stwierdzić, iż napawa mnie obawą dalszy los ludzi, którzy z polityką wiążą swoją życiową karierę. Fala korupcji bowiem, malwersacji, oszustw, jakie są efektem działania ludzi z „pierwszych stron gazet” skłaniają mieszkańców naszego kraju do jednoznacznego oceniania całej grupy polityków jednym słowem. Jakim – tu każdy może wstawić takie, jakie uzna za stosowne. Społeczeństwo przy tym ocenia negatywnie nie tylko sam akt popełnienia przestępstwa przez takich ludzi, ale także znając wcześniejsze przykłady – uważa, iż włos z głowy im nie spadnie.
Smutne to, lecz prawdziwe. A przyczyna jest jedna – niewydolne państwo, które nie może wprowadzić jednolitej polityki zwalczania przestępczości oraz w konsekwentnym – podkreślam to słowo – jej realizowaniu. Polityki rozumianej jako system zapobiegania, ścigania i karania sprawców przestępstw oraz ich reedukacji lub izolacji. Nie ułatwia tego zadania brak powszechnej politycznej zgody w podstawowych sprawach bezpieczeństwa powszechnego i podejmowanie wielu działań o charakterze wręcz populistycznym. Ale wobec braku konsekwencji ów populizm znajduje poklask, bo stanowi choć namiastkę skuteczności w działaniu. Tylko że nam o taką skuteczność nie chodzi.
Skuteczność państwa w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa jego obywateli nie mierzy się tylko zapisami, efektownymi wystąpieniami ministrów, lecz tym, co jest najbliżej obywateli. A każdy mieszkaniec miasta czy wsi widzi mizerię, z jaką codziennie boryka się policja. Niedofinansowana, uboga, łatająca zużyty sprzęt, ba – często zdana na łaskę samorządów (a te i tak nadal cierpią na chroniczny brak pieniędzy). Nie może być tak, by to przestępcy dysponowali nowoczesnym sprzętem, szybkimi samochodami, a policjanci liczyli każdą kroplę paliwa do swoich leciwych radiowozów. To kosztuje, ale czyż można oszczędzać na bezpieczeństwie? Są sposoby, by na ten cel znalazły się pieniądze, dzisiaj trwonione w sposób umykający publicznej kontroli.
Powszechna jest także opinia, iż batem na przestępczość jest surowy wyrok. Nie jesteśmy za tym, by liberalizować nasze prawo karne, ale też nie uważamy by sama kara była wystarczającym sposobem na poprawę bezpieczeństwa. Od dawna wiadomo, że lepiej zapobiegać niż gasić. Ta stara prawda sprawdza się i w tym przypadku. Wszak lepiej będzie, gdy prowadzone będą działania prewencyjne, gdy policja swoja obecnością odstraszać będzie potencjalnych sprawców. Nie wszystkich, bo takiej idealnej sytuacji nie było i nie będzie. Ale też sprawca musi mieć świadomość nieuchronności kary. By tak się mogło stać, policjant zamiast wypełniać sterty bzdurnych sprawozdań powinien zająć się ściganiem przestępcy. Policjanci wiedzą to od dawna. Ale ich głos dotąd był głosem wołającego na puszczy…
Ważne jest także jeszcze jedno – nie można pozostawiać ofiary przestępstw swojemu losowi. Ironią jest to, że niewinny człowiek tłumaczyć się musi z tego, że się bronił. A takich przypadków nasze prawodawstwo zna bardzo wiele.
Chciałbym, mając wszystko to co wcześniej napisałem na uwadze doczekać takiej chwili, by słowo polityk nie kojarzyło się jednoznacznie z niecenzuralnym słowem. Stąd też Platforma Obywatelska zabiegać będzie o to, by prawo znaczyło prawo, niezależnie od tego kogo owo prawo dotyka. Bowiem polityk, człowiek ze świecznika nie może stać poza tym prawem.

Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)