Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Racjonalizacja

Redaktor admin on 4 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Dziura budżetowa jak nocny wampir. Straszy nas i straszy. Wraca i wraca. Jak się jej pozbyć, jak uciec od problemów. Sposobem jest “racjonalizacja”. Racjonalizacja wydatków publicznych – oto priorytet polityki finansowej państwa wokół, którego nie ustają prognozy i dyskusje. O tym jakie zadania są najważniejsze w przyszłorocznym budżecie dyskutowano w sejmie w ostatnią środę – 15 października br. Przedstawione przez Rząd propozycje obejmują co prawda zamrożenie subwencji dla funduszy celowych, ale przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków na administrację państwową i to znaczną. Na szczególną uwagę zasługuje dwuznaczna argumentacja wprowadzanych rozwiązań. Z jednej strony dostrzegamy natychmiastową konieczność cięcia wydatków publicznych, z drugiej jednak, kuchennymi drzwiami, dokładamy, po cichu, kilka groszy (duże miliardy) dla funkcjonowania urzędów i urzędników. Coraz bardziej upowszechnia się opinia, że Polacy powinni zaciskać pasa. Promowane przez Rząd ogólnonarodowe oszczędzanie jest jak najbardziej potrzebne, zachodzi jednak pytanie od kogo powinniśmy zacząć? Stare przysłowie mówi, że „przykład idzie z góry”? Do tej pory dawane z góry przykłady obywatelskiej „przedsiębiorczości” nie należały do najlepszych. Może tym razem należałoby zacząć od siebie i mówiąc o racjonalizacji zaciskać pasa, a nie mnożyć wydatki. Warto pamiętać o ponoszonych przez państwo kosztach utrzymania partii politycznych. SLD jako największe ugrupowanie w sejmie, otrzymuje z tego tytułu najwyższe subwencje i ani myśli o dyskusji na temat: jak oszczędzać, to zacznijmy od siebie. W warunkach gospodarki wolnorynkowej zarząd, który nie sprawdza się w trudnych warunkach i generuje straty najzwyczajniej traci pracę. Rządy lewicowe paraliżują państwo narażając je na wymierne straty. Co więcej osiągają z tego tytułu podwójną korzyść. Po pierwsze obsadzając stanowiska w szeroko rozumianej administracji państwowej członkami partii. Po drugie, korzystając z bezpośrednich dotacji państwa dla partii politycznych. Zakładając, że pracujący w organach państwa partyjne persony płacą składkę członkowską, można przyjąć, że utrzymująca się u władzy formacja polityczna podwójnie obciąża i tak już dziurawy budżet. Trzeba nie lada pewności siebie, aby w tak dramatycznej sytuacji jaką mamy obecnie z uporczywością i dumą przedstawić program zwiększenia wydatków administracyjnych. Według prezentowanego w Sejmie projektu koszty jej utrzymania w najbliższym roku będą bowiem wyższe o 20 procent. Tymczasem wydatki na edukację na przykład spadną. Gdzie zatem znaleźć racjonalizację? Najwyraźniej pojęcie to ma nie jedno znaczenie. Według mnie, racjonalizacja wydatków budżetowych oznacza rzeczową ocenę potrzeb, a zmian dokonuje się po przemyśleniu i wyciągnięciu wniosków z dotychczasowego działania. Co więcej, najważniejszym zadaniem „racjonalizacji” jest kreatywne planowanie przyszłości tak, aby popełnione błędy nie powtórzyły się więcej. Oczywiste jest, że nie uniknie się spraw trudnych. Odkładanie ich na następne lata grozi prawdziwym kryzysem. Jak widać, Rząd martwi się tą sytuacją tylko w połowie, stawiając niepewny zakład na przyszły wzrost gospodarczy. Sposób walki z budżetowymi problemami według Leszka Millera wygląda więc następująco: „Sojusz ma Hausnera i kasę wszędzie, więc jakoś to będzie…” A co, jak nie będzie? Już obecnie mamy wystarczający problem, jak pokryć sześćdziesięciomiliardową dziurę w budżecie. Strach pomyśleć, co będzie, jeśli się nie uda!

Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)