Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Ręce splamione krwią

Redaktor admin on 5 Wrzesień, 2016 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Gorąca, sierpniowa noc. Ludzie po cichu udają się do wyznaczonej sali. Czekała ich prawdziwa burza mózgów. Wszyscy wiedzieli, czego chcą, po co tutaj przyszli, ale o wiele łatwiej było powiedzieć, co się myśli, niż przelać to na papier. Zaczynali powoli. Najpierw punktów było 10. Ale ciągle czegoś w nich brakowało, nie oddawały wszystkiego, o czym wtedy myśleli i marzyli. Stopniowo ich liczba więc rosła. W końcu osiągnęła 21. Kolejność też nie była przypadkowa – na pierwszym miejscu znalazły się prawa i wolności obywatelskie. Tablice z zapisem postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego wystawiono przy bramie nr 2. Stoczni Gdańskiej 17 sierpnia 1980 roku.

Dziś, po 36 latach, postulaty wówczas sformułowane znów niestety mogą być aktualne. Nie chodzi jednak, jakby wielu mogło sądzić, tylko o sprawy socjalne. Postulat 3: Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji (…) wolność słowa, druku, publikacji (…). Postulat 4: (…) znieść represje za przekonania. Postulat 6: (…) umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestniczenie w dyskusji nad programem reform. Postulat 13: Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej (…).

Mimo zapewnień Prezydenta Andrzeja Dudy o dochowywaniu wierności tym słynnym 21 postulatom przez obecny rząd, rzeczywistość mamy zupełnie inną. Dziedzictwo Solidarności nie uległo doktrynom „postkomunizmu” czy „neoliberalizmu”, jak próbuje nam wmówić Prawo i Sprawiedliwość. To właśnie dzisiaj rządzący wracają jakby, nie tylko mentalnie i programowo, ale i metodami stosowania władzy, do czasów PRL-u! Jak bowiem nazwać łamanie konstytucji, niszczenie państwa prawa, dzielenie Polaków na lepszych i gorszych. To wszystko zabija idee, o które wtedy walczyły miliony. Po 10 latach od wypowiedzenia słów „my jesteśmy tam, gdzie wtedy, a oni tam, gdzie stało ZOMO” w doktrynie PiS-u nic się nie zmieniło. No, chyba, że na gorsze.

Legendarny przywódca „Solidarności” mieszany jest z błotem, a ludzie, którzy w latach PRL ramię w ramię, nierzadko narażając własne życie, przeciwstawiali się reżimowi, teraz nazywani są zwolennikami Bieruta i Jaruzelskiego. Ci, którzy wczesniej byli bohaterami walki z komuną, jeśli teraz nie są za PiS, uznawani są za popleczników komunistycznych oprawców. Co za haniebność, jaka to plugawość! Dla PiS nie ma też świętości, nie ma więc również wspólnego świętowania ponad podziałami. Nawet z tak ważnych uroczystości, jak podpisanie Porozumień Sierpniowych, został zrobiony partyjny spektakl. Zamknięto drogę do obchodów jej prawdziwym bohaterom, i to nie tylko tym z pierwszych stron gazet, jak Lechowi Wałęsie, Bogdanowi Borusewiczowi, czy Henryce Krzywonos, ale także całym rzeszom ludzi, którym na co dzień bliżej do PO, Nowoczesnej czy KOD-u. Uczczenie kluczowych dla wolnej Polski rocznic nie powinno być natomiast okazją do politycznej kradzieży historii. Nie powinno na nich być też miejsca dla partyjnej propagandy, kreującej nowych bohaterów w miejsce niewygodnych dla siebie postaci. Cóż, ale dzielenie Polaków na lepszych i gorszych nie dotyczy tylko ludzi życia publicznego. Całe społeczeństwo jest bowiem szufladkowane, jako „prawdziwi Polacy” lub „nie-Polacy”. Ci ostatni, to oczywiście zdrajcy pod wpływem „obcych mocarstw”.

Niestety, trwająca polaryzacja społeczeństwa połączona jest z pełzającą nacjonalizacją, a być może już nawet i z faszyzacją, życia publicznego w Polsce. Może to doprowadzić w przyszłości do katastrofalnych skutków. Do tej pory bowiem, gdy dochodziło do spotkań różnych obozów politycznych, miały miejsce tylko potyczki słowne, przepychanki, kuksańce… Jednak, na przykład incydent w Gdańsku, kiedy to narodowcy przy milczeniu władzy zaatakowali przedstawicieli KOD-u, na obchodach pogrzebowych „Inki” i „Zagończyka”, stał się bardzo niebezpiecznym precedensem. Brak reakcji ze strony rządzących może zostać uznany bowiem za formę akceptacji tego, co się stało. A akceptacja może być rozumiana przez przeciwników demokracji i pluralizmu za poparcie. Poparcie natomiast jest formą współudziału. A jest tak, że jeśli władza nawet nie nawołuje do agresji przeciw innym, otwarcie do niej nie wzywa, nie organizuje jej, to i tak za nią odpowiada, jeśli milczy, jeśli nie przeciwdziała, jeśli natychmiast nie likwiduje zagrożenia. Gdyby więc kiedykolwiek w przyszłości, nie daj Boże, doszło w Polsce do jakiejś tragedii, do zbrodni z nienawiści, bierna władza nie będzie mogła powiedzieć, że nie ma z tym nic wspólnego. Politycy PiS nie będą mogli pokazywać „czystych rąk”. Będą je mieli splamione krwią !

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

https://www.facebook.com/PoselSzejnfeld/

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)