Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Samorządowe oko konia tuczy.

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Jeżdżąc po naszym pilskim regionie szczególną uwagę poświęcam sprawom samorządu terytorialnego. No cóż, osiem lat doświadczeń powoduje, że trudno ‘’się wyleczyć z tej choroby”. Trzeba szczerze powiedzieć, iż samorządowcy nadal wspaniale radzą sobie z problemami, które wypełniają ich codzienne życie. I nie mam tu na myśli tylko wójtów i burmistrzów, czy też radnych ale także szefów ośrodków kultury, szkół, przedszkoli oraz innych samorządowych instytucji i placówek. Dla większości kłopotów występuje jeden wspólny mianownik – pieniądze. I co?… Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej, nieliczni wcale.
Podczas tych moich wyjazdów słyszę często, iż bardzo znaczne koszty gminy ponoszą w związku z prowadzeniem takich instytucji jak przedszkola lub żłobki. Trwa ciągły bój o środki z budżetu, podnoszone są stawki płacone przez rodziców, ogranicza się wszelkie koszty i często, choćby pośrednio, odbija się to na opiece nad dziećmi. A przecież nie musi tak być. Są gminy w Polsce, które dawno już sobie poradziły z tego rodzaju problemami. Bo wszak nie wszystkie zadania, które leżą w kompetencjach samorządu, muszą być wykonywane bezpośrednio i samodzielnie.
W gminie Puszczykowo, której już trzecią kadencję burmistrzuje dr Janusz Napierała – jednocześnie prezes Stowarzyszenia Wielkopolski Ośrodek Kształcenia i Studiów Samorządowych w Poznaniu – sprawę rozwiązano już w 1991r. Zamiast prowadzić przedszkola jako placówki publiczne i obciążać znacznymi kosztami budżet gminy, Rada Miasta zobowiązała Zarząd do powierzenia prowadzenia wszystkich trzech przedszkoli miejskich osobom fizycznym. Cóż to oznacza? – po prostu sprywatyzowano te placówki.
Wyboru agentów do prowadzenia przedszkoli dokonał Zarząd Miasta w drodze konkursu, a regulamin uwzględniał prawo pierwszeństwa dla dotychczasowych dyrektorów i pracowników tych jednostek. Od tej pory przedszkola stały się placówkami niepublicznymi zarejestrowanymi w Kuratorium Oświaty. Efektem tego procesu jest to, że przez minione osiem lat działały nadal na bardzo wysokim poziomie wszystkie trzy jednostki, a nawet utworzono koleją na tych samych zasadach. Ilość dzieci stosunkowo się zwiększyła, co oznacza, że opieka i edukacja jest uznawana przez rodziców za dobrą, a do Urzędu Miasta przez tyle lat nie trafiła ani jedna skarga, czy też krytyczna uwaga na ten temat. Gmina w ubiegłym roku dopłacała średnio 130 zł do jednego dziecka, a łączny koszt łożenia przez Puszczykowo na wszystkie przedszkola kosztował kasę miasta 1,83% budżetu. W roku 1990 było to aż 17%!!! Ludzie mają pracę, dzieci opiekę, a gmina pieniądze na inne, ważne społecznie cele.
Myślę, że w podobny sposób sprawy można rozwiązywać nie tylko we wzorcowo kierowanej gminie Puszczykowo i nie musi to dotyczyć jedynie przedszkoli, czy też żłobków. Także i w innych placówkach – nie tylko samorządowych – można swobodnie zastąpić drogi system ”państwowego” zarządzania prywatną przedsiębiorczością. W Polsce funkcjonują już prywatne i społeczne szkoły podstawowe, średnie i wyższe, a w innych instytucjach gotowanie posiłków, pranie, sprzątanie i ochronę powierza się prywatnym firmom. Wiemy, że rodzinne domy dziecka są efektywniejsze, nie tylko finansowo, od państwowych, a na świecie wprowadza się ten system organizacji i zarządzania nawet w więzieniach. Wszystko zależy więc od umiejętności odchodzenia od funkcjonujących kanonów i rutyny oraz pewnego rodzaju odwagi w przełamywaniu utrwalonych opinii i społecznej mentalności.
Zastanówmy się nad tym…

Adam St. Szejnfeld
Poseł na Sejm RP

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)