Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Smak Belgii

Redaktor admin on 30 Maj, 2016 dostępny w Felietony. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

W Polsce minął kolejny długi weekend. Majowe popołudnia cieszą się u nas grillowaną karkóweczką i kiełbaskami, są też amatorzy kaszanki, albo ryby z rusztu. Wielu lubi to wszystko podlać także jakimś browarem, albo winem. Każdy kraj ma jednak swoje smaki. Dzisiaj więc chciałbym Państwu pod tym względem przybliżyć… Belgię.

Przynajmniej trzy kraje świata do dziś spierają się o pierwszeństwo powstania chrupiących, smażonych ziemniaków pokrojonych w słupki, czyli… frytek. Frytki w języku angielskim funkcjonują pod nazwą French fries, czyli “ziemniaki usmażone po francusku”. Właśnie ten fakt pozwala Francuzom zgłaszać pretensje do smażonego ziemniaka – najprawdopodobniej zupełnie bezpodstawnie, gdyż wydaje się, że francuskie są one jedynie… z nazwy. Podobnie Amerykanie, głównie ze względu na popularność dzisiejszych fast foodów, chcą część chwały przypisać sobie. Ale tak na prawdę, kto jest ojcem, czy może raczej matką, frytek?

W tej sprawie trzeba zaufać historykom. Oni natomiast początków niezwykle popularnych dziś kawałków ziemniaków smażonych na tłuszczu upatrują nie gdzie indziej, ale właśnie w XV-wiecznej Belgii. To wtedy, w belgijskim mieście Dinant, zamarznięta zimą rzeka zabrała mieszkańcom podstawowe ich pożywienie – ryby. Zdesperowanym Walonom pozostawały tylko ziemniaki. Hym, jak je przyrządzać aby były dobre i jednocześnie się nie znudziły? Zaczęli je kroić na kształt rybek i smażyć na wołowym smalcu. Okazało się, że alce lizać! Później, znacznie później, w XIX wieku, frytki stały się już tak popularne, że w całym regionie zaczęły powstawać bary, w których można było kosztować ziemniaki smażone na tłuszczu. Właścicielem jednego z pierwszych miał być niejaki pan Fritz, i to właśnie od niego belgijskie frytki zyskały swą nazwę.

Do dziś dla wielu, frytki z majonezem albo sosem andaluzyjskim, pozostają pierwszym i nierzadko jedynym kulinarnym skojarzeniem z Belgią. Jednak Belgia to nie tylko frytki. Już od tysiąca lat kraj pozostaje potęgą kulinarną, dzięki obfitości egzotycznych przypraw i produktów. Przez te tereny przechodziły bowiem główne szlaki handlowe i dlatego pod dostatkiem było takich przypraw, jak cynamon, szafran, pieprz czy gałka muszkatołowa. Co więcej, mimo bliskości Francji, mieszkańcy kraju mają własny smak, swoisty gust i oryginalne potrawy, a w odpowiedzi na wielość gatunków francuskich win, zaskoczyli świat tysiącami rewelacyjnych piw.

Mawiają, że Bóg uprzywilejował niderlandzkojęzycznych Flamandów zamieszkujących północną część Belgii. To oni mają dostęp do morza i jego owoców. Wieki temu, flamandzcy rybacy przynosili do domów resztki niesprzedanych połowów, razem z wodną menażerią, czyli tzw. waterzooi. Gospodyni wrzucała do garnka lokalne warzywa, wino i gotowała na małym ogniu razem z darami Morza Północnego. Do dziś potrawa ta jest jedną z najpopularniejszych w regionie, a gar gorącego waterzooi jest ponoć najlepszym sposobem na przeziębienie. Waterzooi, to jednak nie jedyne błogosławieństwo regionu. Flandria słynie przede wszystkim z małży – tzw. Moules marines, czyli muszli duszonych w białym winie z selerem naciowym i śmietaną. To potrawa iście królewska! Oczywiście podawana z frytkami z kuflem mocnego, belgijskiego piwa.

Francuskojęzycznym Walonom z południa Belgii brak morza wydaje się jednak nie doskwierać. To właśnie w tym regionie znajdują się wielkie lasy i masywy Gór Ardeńskich, gdzie przez dziesięciolecia królowała dzika zwierzyna, a szynka ardeńska uważana jest do dziś w całym regionie za nierówny sobie przysmak. Do tego setki gulaszy, potrawek, ciemnych sosów i pasztetów – istny raj dla mięsożerców! Najpopularniejszy jest lapin à la bière – zając w wiśniowym piwie, kotlety wieprzowe z brukselką (Côtes de porc au chou de Bruxelles), gęś w czosnkowym sosie (L’oie á l’instar de Vise), nerki cielęce z jałowcem (Rognons de veau au genièvre) czy węgorz na zielono ze szpinakiem, szczawiem, nacią pietruszki, tymiankiem i bazylią.

Nie da się ukryć, że Belgowie są także nieopanowanymi amatorami łakoci. To właśnie tutaj zaczęto wyrabiać czekoladę i tutaj trafiło pierwsze ziarno kakaowca. Oprócz klasycznej czekolady, popularne są przede wszystkim praliny wypełniane likierami, karmelem, marcepanem czy kandyzowane owoce w czekoladzie. Belgia to także pyszne gofry, ale nie takie, jak można kupić w polskich budkach. Belgijskie wafle z Liège są aromatyczne, maślane, pozbawione zbędnych dodatków i bitej śmietany.

Wróćmy jednak do piwa, bo to na nim tradycja trunków w Belgii stoi przede wszystkim. Ponad 10 wieków temu, tutejsi mnisi odkryli, że wywar z jęczmienia ma nie tylko wartości odżywce, ale znacznie lepiej gasi pragnienie od wody. W XI wieku ponoć brat Arnold z Oudenburga zakazał pić wodę swoim owcom z zatrutej rzeki, a zamiast tego zalecił picie piwa. Do dziś mamy aż 25 piw klasztornych – piw trapistów (m.in Westmalle, Orval, Chimay, Rochefort), z których większość jest wierna tradycji tzw. górnej fermentacji. Do głównych rodzajów belgijskiego piwa zalicza się Lambic – białe piwa pszeniczne i wytrawne piwa czerwone i brązowe oraz tzw. piwa Saison – sezonowe, o charakterystycznym cytrynowo-pieprznym smaku. Co tu dużo mówić, łącznie w Belgii jest kilka tysięcy!!! rodzajów piw, warzony w ponad 500 browarach!

Cóż, wielkimi krokami zbliżają się już wakacje. Może w tym roku warto więc przyjechać do Belgii, zanurzyć się w lokalnej gościnności i obfitości różnorodnych smaków. Na monotonię nie można tu bowiem narzekać. Trzeba tylko po prostu jeść, i jeść i jeść i… popijać. Potem nie ma jednak, jak to wrócić do domu, do nas, do Polski. Wrócić na pierogi, na bigos, czy wielkiego schaboszczaka, lub na kaczkę z pyzami, albo… golonkę peklowaną z Wielkopolski! Mniam, mniam, palce lizać!

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego

www.szejnfeld.pl

www.kobiecastronazycia.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)