Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Sukces wielu ojców ma

Redaktor admin on 4 Maj, 2004 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Sukces ma wielu ojców – znamy to powiedzenie, ba, prawie na co dzień spotykamy się z przykładami udawadniającymi, iż do porażek, nikt nie chce się przyznać, ale niech tylko coś się uda, niech tylko coś dobrze pójdzie, to od razu tłumy sprawców tego dobra przekrzykują się i przepychają w nastawieniu piersi do orderów.
Gdy myślę, o trwającym obecnie wzroście gospodarczym, natychmiast przychodzi mi na myśl ta refleksja. Choć tym razem powiedziałbym tak: obecny sukces wzrastającej gospodarki faktycznie ma licznych ojców, bardzo licznych, ponad trzy miliony. Miliony te jednak milczą o swoim wysiłku, nie głoszą sukcesu, w niepewności jutra starają się nie przetrwonić tego, co osiągnęły i budować fundamenty trwałości tego, co jest. Są to polscy przedsiębiorcy. Poza nimi jednak jest kilka osób, które przyznają się do wzrostu każdego dnia, przy każdej okazji i w sposób głośny, by przypadkiem ktoś tego nie przeoczył. Czy to są jacyś szczególni przedsiębiorcy?… Nie! Tym razem to nie przedsiębiorcy, to premier, no, już były premier i kilku ministrów. Oto mamy ojców sukcesu! Ojców wzrostu gospodarczego, budowniczych nowej gospodarki i chwały narodowej.
A jak jest naprawdę? Kryzys, bessa, zapaść gospodarcza, sinusoida, która nadeszła spadkiem wymusiła bezwzględną mobilizację. Należało ciąć koszty, zmniejszać zatrudnienie, racjonalizować logistykę i zarządzanie, zwiększać efektywność marketingu, jednym słowem trzeba było bronić się, by „nie utonąć”. Transformacja i restrukturyzacja większości firm, zwłaszcza sektora prywatnego, spowodowała zwiększenie efektywności pracy i poprawę wyników. Wypychanie wewnętrzne, ssanie zewnętrzne oraz korzystny kurs dodatkowo pomogły wzrostowi eksportu, zmniejszając import i poprawiając bilans. Tak, podstawą wzrostu jest nadmuchany eksport. Ale to ani nie jest złe, ani groźne, pod warunkiem, że wreszcie ruszą inwestycje i ustabilizują sytuację. Sądzę, ze powinniśmy zauważać ich wzrost w następnych miesiącach, a na początku przyszłego roku powinno się odczuć nawet pozytywne poruszenie na rynku pracy. No…, chyba że (odpukać) gruchnie coś w polityce, tak mocno, że nawet socjalizm się w grobie przewróci. Wtedy biada gospodarce i… nam!

Adam St. Szejnfeld
Poseł Platformy Obywatelskiej
Przewodniczący Komisji Gospodarki

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)