Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Ziarenka historii

Redaktor admin on 3 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Jest 1997 rok. Początek ostatniego roku kadencji pralamentarno-rządowej koalicji SLD – PSL. Od dwóch lat jestem przewodniczącym Regionu Unii Wolności w Pile. Wszystkie partie i wszyscy politycy zaczynają przygotowywać się do jesiennych wyborów – w Unii Wolności również. Kilku naszych członków, z Janem Marią Rokitą i Bronisławem Komorowskim (wówczas posłem ziemi pilskiej), postanawia opuścić szeregi Unii i przejść do SKL. W województwie pilskim następuje ,,wakat’’ na funkcji unijnego posła odpowiedzialnego za działalność na tym terenie. Władze krajowe postanawiają zadania te powierzyć Jankowi Rulewskiemu, posłowi Unii z pobliskiej Bydgoszczy. Swoją pomoc oferuje także pani poseł Maria Zajączkowska z Bydgoszczy ( późniejsza prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie ).
Rozpoczęcie funkcjonowania Jana Rulewskiego w Pile nie umyka zainteresowaniu żadnym mediom, gdyż początek pracy jest gwałtowny i kontrowersyjny. Rulewski, już na pierwszej konferencji prasowej, podważa kompetencje i efekty rządów koalicji SLD-PSL w pilskiem, nie pozostawiając suchej nitki na władzach wojewódzkich. Potem wybucha konflikt ze względu na jego krytykę funkcjonowania jednego z Domów Dziecka. To nie mój styl. Ja wolę godzić i budować niż… . Rozmawiamy. Pewnego dnia Rulewski przyjeżdża do Piły i mówi, że jest nowa ustawa. Daje ona możliwość powoływania do życia wyższych szkół zawodowych – państwowych. To może być pozytywny pomysł na uaktywnienie miejscowych środowisk, pomysł na pomoc dla mniej zamożnej młodzieży nie tylko z miast, ale też z małych miasteczek i pilskich wsi, tych popegerowskich również, w zdobywaniu wyższego wykształcenia. Bo przecież nie wszystkich stać na to by studiować w Poznaniu, Toruniu, Szczecinie, czy Gdańsku. Ma rację. Daje mi druk ustawy. Sprawę kieruję pod obrady Zarządu Unii Wolności Regionu Pilskiego, a Rulewski równolegle podejmuje pierwsze działania organizacyjne. Swoje uprawnienia i koordynację działań w tym zakresie powierzam mojemu ówczesnemu zastępcy Tomaszowi Kledzikowi.
Siedemnastego lipca powstaje pierwszy kilkunastoosobowy komitet organizacyjny. Unię reprezentują: Jan Rulewski, Jerzy Czech i Tomasz Kledzik. Jest tam także Krzysztof Horodecki, prezes Pilskiej Izby Gospodarczej i Waldemar Jordan, były wojewoda pilski. Władzę reprezentuje: Jerzy Olszak, ówczesny wojewoda pilski i Mirosława Rutkowska-Krupka, ówczesna prezydent Piły oraz Henryk Wojtasik, marszałek Sejmiku Samorządowego Województwa Pilskiego. Wojsko natomiast – płk Jan Tomasz Szettel. Miesiąc później, 18 sierpnia, dochodzi do spotkania w Bydgoszczy z prof. dr hab. Adamem Juszczakiem. Machina ruszyła.
Przychodzą wybory parlamentarne jesienią 1997r. i samorządowe w 1998r. Wygraliśmy. Jestem już posłem. Podejmuję temat w Warszawie, już z innej pozycji, m. in. z wiceministrem Jerzym Zdradą (odpowiada za te sprawy w Ministerstwie Edukacji Narodowej) i z ministrem Januszem Onyszkiewiczem (decyduje o nieodpłatnym przekazaniu terenów i budynków na rzecz PWSZ, a to absolutna podstawa – nie ma budynków, nie ma szkoły!!!). Kontynuujemy swoje działania już teraz i w Pile, i Warszawie ale też w Bydgoszczy (załatwianie nieruchomości wojskowych), czy w Poznaniu (pozyskiwanie części kadry naukowej), itd.. Niekiedy, gdy przesadzam w ilości pism, telefonów i rozmów, mam wrażenie, że jestem nawet unikany przez zmęczonych sprawą i moją niecierpliwością, decydentów. Mijają miesiące i lata. Lobbing jednak trawa. Trzeba tylko uważać, żeby nie ,,przegrzać’’. W sprawę włącza się coraz więcej ludzi z polityki i administracji: i Ireneusz Michalak, nowy wojewoda, potem starosta pilski, i Zbigniew Kosmatka nowy prezydent Piły, i Mariusz Małachowski, wicestarosta pilski, i Grzegorz Piechowiak, poseł AWS, prof. dr hab. Jerzy Smyczek i wiele, wiele innych osób, z radnymi miejskimi i powiatowymi włącznie. W ostatnich dniach naciskam już na poszczególnych członków Rady Ministrów. Jerzy Buzek, Bronisław Komorowski. Za kilka dni przecież decyzja. Proszę również o włączenie się w sprawę posła Marka Zielińskiego – świetnie się zna z nowym ministrem, a wcześniej wojewodą wielkopolskim Maciejem Musiałem. Działamy razem i z osobna, lecz suma, tylko pełna suma tych działań daje jeden efekt końcowy – szkołę.
Już dzisiaj, a na pewno w przyszłości, znajdzie się jeszcze wielu ,,jedynych ojców tego sukcesu’’, Będą nimi, zobaczycie, nawet ci, którzy powiedzą, że w ostatnim dniu przed decyzją z kimś porozmawiali lub przeprowadzili nieoficjalną konsultację i to zadecydowało. Dobre sobie… Ja powiem tylko tyle: bardzo się cieszę, że kilka lat mojej i innych aktywności nie poszło na marne i mam nadzieję, że nikt już tego nie zepsuje.

Warszawa, dn. 21.07.20000r.
Adam St. Szejnfeld
Poseł na Sejm RP

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)