Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Bariery innowacyjności

Redaktor admin on 8 Maj, 2012 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Money.pl

Bariery innowacyjności

Z posłem Adamem Szejnfeldem rozmawia Maciej Rynkiewicz

Wydatki publiczne na rozwój i badania w Polsce powoli doganiają unijną średnią. To dobrze, że wydajemy coraz więcej, jednak pytanie brzmi -czy z sensem?

W Polsce niestety wciąż myśli się bardzo prosto – im więcej damy pieniędzy, na przykład na oświatę czy służbę zdrowia, tym lepiej będą one działały. Pieniądze natomiast bardzo łatwo się trwoni, przeznaczając na przykład na wyższe pensje, nagrody, lub zakupy niekoniecznie tworzące wartość dodaną. W przypadku inwestycji w naukę jest podobnie. Miernikiem wiec nie powinien być poziom dofinasowania, ale poziom efektywności wykorzystania posiadanych środków. Efektywność, po prostu efektywność powinna być najważniejszym kryterium finasowania określonych działalności. No, ale zwiększająca się pula pieniędzy na naukę musi w Polsce cieszyć.

Jeśli chodzi o naukę, to trzeba jednak pamiętać, iż jest ona nierozerwalnie związana ze szkolnictwem wyższym, a największym problemem w tej dziedzinie, według mnie, jest anachronizm nauczania. Mam wrażenie, że polskie uczelnie często działają podobnie jak 30 lat temu. Finansowa kroplówka owszem działa i dzięki niej mamy piękniejsze kampusy, wspaniałe budynki dydaktyczne oraz administracji. Tymczasem nauka jednak jakby stoi w miejscu. Wykładowcy akademiccy w większym bowiem stopniu skupiają się na pracy dydaktycznej, niż naukowej, twórczej, także tej poświęconej tworzeniu nowoczesnej myśli technicznej. No, cóż, im więcej wiec dydaktyki, łapania nowych kontraktów, pracy na różnych uczelniach i gonienia za pieniędzmi, tym mniej czasu na badania, na indywidualny kontakt ze studentami, na autorską współpracę z pracownikami i asystentami…

Ale co z tego, że ogromny strumień pieniędzy idzie do uczelni lub różnych instytutów, skoro sektor prywatny nie inwestuje prawie wcale? Ich nakłady w minionym roku stanowiły 0,2 procenta PKB. Dlaczego przedsiębiorcy nie przeznaczają środków na naukę?

Na pewno potrzebne są rozwiązania systemowe. Czynników jest wiele powodów takiego stanu rzeczy, począwszy od mentalności naszych przedsiębiorców, kończąc wymogach i specyfice poszczególnych branż, rynków i wielkości firm. Badania wskazują, że im firma w Polsce jest mniejsza, tym kładzie mniejszy akcent na innowacyjność i chęć konkurowania za pomocą najnowszych technologii. Dopiero większe firmy, z odpowiednim kapitałem mają świadomość, że to się opłaca. Panuje także przekonanie, że wytwarzanie własnej myśli, bądź choćby partycypowanie przy jej wytworzeniu, pociąga za sobą duże ryzyko i koszty a często nie przynosi korzyści. Lepiej więc, taniej, szybciej i pewniej kupić licencję i zaadoptować potem rozwiązanie do własnych warunków.

Ni i tak wychodzi często taniej i bardziej się opłaca.

Często tak jest i wtedy OK, biznes jest biznes. Niestety, nawet fundusze unijne mogą stymulować takie myślenie. Na przykład te z programu Innowacyjna Gospodarka wymagają, aby nowe technologie spełniały miały ściśle określone warunki, w dodatku trzeba się wykazać ich wdrożeniem do produkcji, inaczej będą problemy z otrzymaniem pieniędzy. Ze względu więc na znaczne wymogi formalne oraz duże ryzyko niepowodzenia część przedsiębiorców wcale nie podejmuje starań o dotację.

Działania natomiast na rzecz realizacji własnych lub zleconych badań wymaga ogromnego kapitału i wielu lat pracy z niewiadomym efektem na ich końcu. Nigdy bowiem nie jest znany finał takiej aktywności. Stać więc na to już tylko duże i silne kapitałowo firmy.

Jak więc zachęcić mniejszych przedsiębiorców do inwestycji w innowacje?

W sposób prosty nasuwają się zachęty finansowe, choć jestem przekonany, że nic lepiej nie działa jak przymus rynkowy.  Instrumenty finansowe są natomiast już dzisiaj obecne w polskim systemie prawa. Firma, na przykład która inwestuje w badania i rozwój oraz uzyska stosowny status może część zysków przeznaczać na kontynuowanie tej działalności obniżając swoje zobowiązanie podatkowe. Do dyspozycji są także kredyty technologiczne oraz inne instrument. Obecne rozwiązania są chwalone przez firmy, jednak wydają się niewystarczające. Nadal bowiem interesuje się nimi wyjątkowo mała grupa przedsiębiorców. Większą popularnością cieszą się jednak granty w ramach funduszy unijnych.

Dlaczego? Może rząd popełnił błąd ? Zamiast skupić się na tworzeniu tych narzędzi dla przedsiębiorców, największymi beneficjentami środków publicznych uczynił instytuty badawcze.

Zawsze byłem zwolennikiem ograniczania ilości instytutów naukowo-badawczych o statusie publicznym, ale w sposób naturalny. Najlepszym tego sposobem jest mojej ocenie prywatyzacja. Dopóki są one publiczne, to trudno jest osiągnąć efektywność, komfort życia i żądania płacowe są zawsze ważniejsze.  Na szczęście pewna część ośrodków badawczych jest już prywatna. W przypadkach tego rodzaju podmiotów nie finasowanie utrzymania, ale granty pod określone projekty pod warunkiem osiągnięcia naukowego sukcesu i komercjalizacji wyników badań mogą zwiększyć efektywność wykorzystania polskiej myśli naukowej dla przemysłu i dla całej gospodarki.

Natomiast faktycznie, rząd powinien skupić się bardziej na pomocy przedsiębiorcom, ten kanał wydaje się bowiem być znacznie lepszy. Firma lepiej wie, czego potrzebuje od świata nauki i za co jest gotowa zapłacić a za co nie.

Czy w związku z tym możemy liczyć, że pieniądze z unijnych funduszy w latach 2014-2020, trafią przede wszystkim do przedsiębiorców?

Przed nami wyjątkowo ważne podsumowanie obecnego programu z lat 2007-2013. Sądzę, że należy dokonać takiego bilansu otwarcia i sprawdzić, gdzie i dlaczego efektywność wydawanych pieniędzy była wysoka, a gdzie niska. Wnioski powinny posłużyć do stworzeniu nowego podejścia do stosowania pomocy publicznej w Polsce, zwłaszcza w zakresie wspierania wykorzystania myśli naukowej i rozwoju innowacyjności. Wiele osób oczekuje bowiem, że pieniądze z Unii muszą być wydane absolutnie jak najszybciej i w stu procentach. A jeśli – nie daj Boże! – środki wrócą do Brukseli, to zaczyna się poszukiwanie winnych i polityczna nagonka. W biznesie natomiast ryzyko niepowodzenia jest immanentnie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Zawsze może coś się nie udać albo nie w pełni być zrealizowane. Prawo i tzw. Opinia publiczna tego nie przyjmuje do wiadomości. To jedna z barier słabego wchodzenia w finasowanie innowacyjności w Polsce.

Na kim powinniśmy się więc wzorować?

Wydaje mi się, że niedościgniętym liderem są Stany Zjednoczony. U nas na przykład jest bardzo mały rynek funduszy podwyższonego ryzyka. W USA i wielu krajach rozwiniętych przepływ myśli naukowej do gospodarki, działalność w zakresie bardzo nowoczesnych i ryzykownych rozwiązań finansowana jest np. dzięki licznym i zasobnym funduszom venture capital. Ten fantastyczny instrument, za pomocą którego naukowcy lub przedsiębiorcy dostają pieniądze nawet za sam pomysł, na realizację choćby koncepcji w Polsce jeszcze dopiero raczkuje. Fundusze w kraju nie akceptują bowiem takiego poziomu ryzyka, jak na Zachodzie. Jest ich wciąż mało i najczęściej angażują się w niewielkie przedsięwzięcia. Efekty są więc jeszcze mizerne.

Powodów tego jest oczywiście więcej i niekoniecznie mają one podłoże finansowe. Pieniędzy powiedziałbym jest nawet dosyć. To niestety często po prostu polska mentalności – u nas trzeba angażować pieniądze na coś, co na 100 procent się uda. Jeśli tak się nie stanie od razy mamy do czynienia z prokuratorem, NIK-iem, ABW i CBA…. Ludzie się obawiają takiego podejścia i często z góry dziękują za pomoc z takim zagrożeniem.

Amerykanie tego się nie boją?

Przedsiębiorca w Polsce jest traktowany jeszcze często jak w czasach PRL-u, jak złodziej, oszust, przestępca. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że coś się po prostu może nie udać i to ryzyko musi być wpisane nie tylko w biznes ale i w programy pomocowe państwa.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)