Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Gazeta Wyborcza

Redaktor admin on 22 Styczeń, 2010 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

zdjecie-piot-waniorek-nowy-przemysl-27

Związkowcy chcą podwyżek. Mówią, że kryzys się skończył i coś im się należy.

Adam Szejnfeld – Świat wychodzi z kryzysu, lecz to dopiero nieśmiałe początki normalizacji. Polska na szczęście obroniła się przed recesją, ale mieliśmy znaczny spadek wzrostu gospodarczego. Negatywne tego skutki będą widoczne w 2010 r i obawiam się, że także w 2011 r. Nie będziemy więc rozwijać się w tempie 5 czy 6 procentowym, a tylko z taką dynamiką możemy szybko i skutecznie gonić Europę. Dziś więc, jak i w najbliższych latach potrzebna jest dyscyplina finansowa. Tak ze strony państwa, jak i w poszczególnych firmach. To, że spora część firmy nie ma strat, że upada ich mniej niż się baliśmy i że zwolnień jest mniej niż się obawialiśmy, to nie znaczy że mamy te wszystkie negatywne zjawiska teraz wywołać. A najprostszą metodą wywołania bezrobocia, dużej ilości bankructw i słabego rozwoju jest nieracjonalne szastanie pieniędzmi.

Może zamiast podwyżek, które obciążają co miesiąc budżet firmy lepiej wypłacić jednorazowe premie. I to tylko tam gdzie firmy rzeczywiście mają zysk. Dzięki temu i firma by nie zbankrutowała i pracownicy byli by zadowoleni?

To, co najważniejsze w dobie kryzysu i w czasie wychodzenia z niego, to odzyskanie lub zwiększenia posiadanej siły konkurencyjnej na rynku. Kryzys bowiem jest także szansą, ale wyłącznie dla mądrze zarządzanych firm i ich załóg. Zamiast więc przejadać pieniądze lepiej byłoby je zainwestować w przyszłość, a więc w rozwój, w nowe technologie, w innowacyjność, w rozszerzanie posiadanych i budowanie nowych rynków. Dobra przyszłość przedsiębiorstwa bowiem, to także dobra przyszłość pracowników. Silna presja roszczeń płacowych występuje głównie w sektorze firm państwowych, a zwłaszcza w spółkach skarbu państwa. Nie obserwuje się tego w sektorze prywatnym.

Na zadane pytanie odpowiedziałbym innym: czy lepiej dziś mieć korzyść na przykład tylko w postaci premii z zysku, czy w przyszłości w postaci stabilnej pracy i większych wynagrodzeń? Dal mnie odpowiedź jest jedna. Pieniądze lepiej zainwestować w rozwój, a gdy firma będzie naprawdę silna i konkurencyjna, wtedy liczyć na większe premie oraz podwyżki.

Gdyby oceniać sytuację gospodarczą w Polsce tylko i wyłącznie przez pryzmat średniej płacy, to mało kto powiedziałby, że miniony rok był rokiem kryzysu. Dynamika wzrostu płac bowiem co prawda lekko spadła, ale cały czas przekraczała poziom inflacji. Dziś średnia płaca w sektorze przedsiębiorstw przekracza już 3600 zł. Trudno więc mówić że mamy niskie płace.

Tam gdzie jest największy krzyk o podwyżki ta średnia jest jeszcze większa. W KGHM ponad 8 tys. zł brutto.

Tak, w tych przedsiębiorstwach, w których najczęściej obserwujemy presję płacową, wynagrodzenie i tak jest wyższe niż w pozostałych firmach w Polsce, pomijając już budżetówkę. Są to przedsiębiorstwa sektora wydobywczego węgla kamiennego, czy miedzi albo na przykład sektor energetyczny. Jeżeli w tych branżach pracownik zarabia 6 czy 7 tys., zł, to co ma powiedzieć człowiek zarabiający 2 czy 3 tys., którego firma również jest dochodowa, ale działa w innym sektorze? A przecież parafrazując powiedzenie z PRL-u „ludzie mają takie same żołądki”. Nie powinno więc być tak, że płace bardziej zależą od siły presji załóg, a nie od wyników ekonomicznych i potrzeb firm.

Ale związkowcy straszą manifestacjami, strajkami.

Ludzie mają prawo mieć swoje poglądy, ale zarządy są od tego, aby racjonalnie zarządzać firmą. Kto tego nie potrafi powinien odejść. Racjonalność w wydatkach firm ułatwiłaby prywatyzacja. Na lata 2010 mamy w tym zakresie wielkie plany. Państwo chce wprowadzić kapitał prywatny do firm z sektora państwowego i wszystko inne, co się z tym wiąże – nową jakość zarządzania, technologie, rynki zbytu… Jednym słowem rozwój. Gdy wybuchną strajki, pikiety, manifestacje, nie wykluczam, że podsycane lub choćby wykorzystywane przez partie opozycyjne, plan może runąć. Nie chcę nikogo o nic podejrzewać, ale opozycja mogłaby mieć w tym swój interes. Wszak mamy rok wyborczy.

Leszek Kostrzewski, Piotr Miączyński

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)