Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Gonimy Zachód, czy tracimy dystans?

Redaktor admin on 19 Kwiecień, 2015 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Aneta Sierocińska,

Gazeta Finansowa.

Komentarz dnia – eurodeputowany Adam Szejnfeld

Gonimy Zachód, czy tracimy dystans?

W okresie minionych lat przemian społeczno-gospodarczych dokonaliśmy ogromnego postępu, mimo to nie gasną w Polsce oczekiwania na jeszcze lepszy rozwój. To dobrze, bowiem niecierpliwość oraz wygórowane ambicje są świetną motywacją nie tylko dla polityków, czy przedsiębiorców, ale także i wszystkich obywateli. W debacie publicznej słychać jednak nie tylko postulaty szybszych zmian, ale także głosy zdecydowanej krytyki, iż w naszym kraju właściwe nic się nie poprawia, ba, nawet że „obecnie jest gorzej, niż było”. Jednym z argumentów ma być niski poziom płac, innym przykładem ma być domniemany słaby wzrost gospodarczy. To bezpodstawne zarzuty.

W nadal biednej Polsce poziom płac jest w sposób oczywisty niższy od poziomu, jaki znamy w bogatych krajach Europy, np. Wielkiej Brytanii, czy Niemiec. Pamiętać jednak należy, że nie od razu Kraków zbudowano. My rozwijamy swoją wolnorynkowa gospodarkę dopiero 25 lat i startowaliśmy w 1989 roku z pozycji państwa, które zbankrutowało w końcówce trwania PRL-u. Kraje Zachodu natomiast kumulowały swoje bogactwa nie tylko przez dziesiątki, ale i setki lat… W tym kontekście należy stwierdzić, iż dynamika naszego rozwoju i tak jest imponująca. Widać to dobrze na przykładzie choćby wzrostu PKB. Na początku drogi naszych reform poziom PKB w Polsce sięgał  jedynie ok. 30% średniej unijnej, a dziesięć lat po wejściu do Unii Europejskiej mieliśmy już 68% średniego poziomu krajów członkowskich. Z wyliczeń natomiast wynika, iż w 2017 roku ten pułap powinien wzrosnąć do 74%.

Podobne postępy możemy zauważyć w także soku płac. Na przykład w roku poprzedzającym wejście Polski do UE płaca minimalna wynosiła 800 zł, a teraz jest to już 1.750 zł. Średnia natomiast płaca w przemyśle skoczyła w tym samym okresie z 2.200 zł do ponad 4.000 zł. Ewolucyjny wzrost płac służy na szczęście pracownikom, a nie szkodzi przedsiębiorcom. Świetnie to widać na przykład w skoku eksportu. Polskie firmy przed wejściem do Unii miały deficyt wymiany handlowej z krajami członkowskim na poziomie ok. – 13,5 mld zł, a dziesięć lat później zanotowały już nadwyżkę handlową i to w astronomicznej kwiecie ok. 100 mld zł.

Czy zatem Polska się rozwija i goni Zachód, czy wręcz przeciwnie, traci dystans?… Chyba nie muszę na to pytanie odpowiadać, wszystkie dane świadczą bowiem same za siebie.

Adam Szejnfeld

Poseł do Parlamentu Europejskiego,

były wiceminister gospodarki

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)