Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Tygodnik Nowy

Redaktor admin on 19 Sierpień, 2001 dostępny w Wywiady. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Wywiad z posłem Adamem St. Szejnfeldem
3 sierpień 2001

1. Nie brakuje Panu towarzystwa, przyjaciół z Unii Wolności? Pytam oczywiście w kontekście Pana rozstania z poprzednią formacją. Zwyciężyły emocje czy zimna kalkulacja?

W polityce – jak często w życiu – nie ma nic na zawsze. Niektórzy wręcz mówią, iż w politycznej wersji języka polskiego nie ma słów ,,na pewno”, ,,nigdy”, ,,zawsze”. Oczywiście mam tu na myśli pewne zmiany, które są skutkiem naturalnych procesów ewolucyjnych, a nie kategorycznych zwrotów i skrętów o charakterze partykularnym. Ja działam w życiu publicznym i politycznym już ponad 20 lat, w tym czasie ani moje poglądy i przekonania, ani idee, w które wierzyłem i wierzę, się nie zmieniły. Wewnętrznie jestem takim samym człowiekiem, mimo, że po 10 latach działania w Unii Wolności opuściłem tą partię. Jest to po prostu znak czasu, bo chyba skończył się czas Unii.

Człowiek odpowiedzialny musi działać racjonalnie, a racjonalność wyklucza możliwość podejmowania życiowych decyzji na podstawie chwilowo przeżywanych emocji. Tak więc moje postanowienie ze stycznia było zdecydowanie przemyślane. Unia Wolności od dawna przestawała być prężną, dynamiczną partią potrafiącą jednoczyć wokół siebie szerokie rzesze ludzi, by im służyć. Unia ,,skostniała” i zaczęła dryfować w kierunku zamkniętej na elitarne środowiska partii, o programie mówiącym do wszystkich, ale odnoszącym się do nielicznych. Nie widziałem już możliwości realizowania swoich poglądów i idei w tym ugrupowaniu, zwłaszcza, gdy po dziesięciu latach zatoczyło ono swoisty krąg historii i w grudniu 2000r. wybrało na przywódców ponownie Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego. Są to dla mnie nadal ludzie o wielkiej wiedzy i niepodważalnym autorytecie, ale już nie o charyzmie i predyspozycjach potrzebnych do budowania nowoczesności XXI wieku. A to właśnie nowy wiek tworzy i będzie tworzył dla nas wszystkich nowe wyzwania. Trzeba nie czekając, wyjść im naprzeciw i potrafić sprostać! Jest to potrzebne i konieczne dla dobra publicznego.

2. Ciekawi mnie czy na korytarzach sejmowych mówicie sobie jeszcze dzień dobry. Rozmawia Pan z Wierchowiczem, Potockim, Gieremkiem?…

Oczywiście, że tak, choć przyznać należy, że obecne stosunki są znacznie chłodniejsze. W Sejmie panuje pełna kultura i kurtuazja. Rozmawiamy ze sobą, potrafimy pójść na kawę i dyskutować, zresztą nie tylko z ludźmi Unii, ale też i z przedstawicielami innych, często skrajnie od nas odmiennych, ugrupowań. Poza kulturą i zasadą nie przenoszenia na stosunki prywatne i zawodowe różnic politycznych, występuje również taka zwykła konieczność. Żaden z sejmowych klubów nie ma przecież większości w Sejmie, a prawo trzeba stanowić i taką większość zdobywać, chociażby dla konkretnych rozwiązań. Rozmawiam więc, według potrzeb, tak z przedstawicielami lewej jak i prawej strony sceny politycznej. Oczywiście, że są osoby, które tak funkcjonować nie potrafią, a ich wewnętrzne urazy, czy też poglądy zamieniane są na odruchy zawiści, nietolerancji, czy wręcz nienawiści – nie mówię tu teraz o Unitach – ale takich ludzi nie poważam i dystansuje się od nich. Szczerze mówiąc, np. tylko jeden z posłów naszego okręgu zaliczany jest do tej grupy betonowej nietolerancji, ,,ziejącej wieczną i niepohamowaną nienawiścią”, ale też nie ma on żadnego poważania i autorytetu u innych polityków, a nawet u swoich kolegów partyjnych.

3. Nie żal Panu, że m. in. na skutek decyzji Adama Szejnfelda może się zdarzyć, że pańscy dawni koledzy nie znajdą się w przyszłym Sejmie. Notowania Unii są nadal bardzo kiepskie…

Przede wszystkim uczciwie należy stwierdzić, iż to ani ze względu na moją decyzję, ani ze względu na decyzję moich koleżanek i kolegów Unia przeżywa kryzys. To działacze Unii w ubiegłym roku na Kongresie Krajowym zrobili wszystko, by skutecznie pozbyć się nas z partii, a przez to i zamknąć krąg historii oraz zamknąć swoją partię na nowych, młodych ludzi o tak świeżych marzeniach, że aż realnych do ziszczenia. To ludzie Unii poprzez swoją politykę wewnętrzną i zewnętrzną stracili szanse na budowanie szerokiego posierpniowego obozu politycznego i to właśnie skutkuje marginalizacją tej partii. Czy mi nie żal. Tak, żal mi.

4. Czy łatwo przeistoczyć się z samorządowca w parlamentarzystę? Był Pan jednym z pierwszych nie tylko reprezentujących region chodzieski, którzy poszli tą drogą. A że nie jest to przypadek odosobniony, świadczy choćby kariera polityczna pańskiego kolegi Waldi Dzikowskiego.

Tu nie chodzi o to, czy jest to łatwe, czy nie. Moim zdaniem jest kilka ważnych podstaw oceny na ile dany kandydat nadaje się na reprezentanta narodu, a na ile nie. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że byli lub obecni samorządowcy są najlepszym ,,materiałem” na parlamentarzystów, gdyż w tej mniejszej skali już działali na rzecz społeczeństwa – na rzecz swojej społeczności lokalnej. To daje wielką wiedzę i doświadczenie dotyczące ludzkich potrzeb i kłopotów, aspiracji, i pragnień. Każdy, im więcej w przeszłości działał na rzecz innych, tym bardziej nadaje się według mnie, by reprezentować właśnie nie siebie, lecz innych. W przeszłości byłem działaczem społecznym, związkowym, sportowym i samorządowym. Od 1990 r. byłem burmistrzem, do 1998r. byłem radnym, pełniłem również funkcje w różnych organizacjach reprezentujących samorząd terytorialny w pilskiem i w Wielkopolsce – w Poznaniu. Przez ponad dwadzieścia lat tej, w większości społecznej, pracy, zdobyłem nie tylko wiedzę i doświadczenie, ale też głęboki szacunek dla ludzkich potrzeb. Waldi Dzikowski jest podobny.

5. Jak Pan myśli, z jakimi dokonaniami i osiągnięciami będzie Pana kojarzyła lokalna społeczność?

Zajmowałem się w mijającej kadencji setkami, żeby nie powiedzieć tysiącami spraw indywidualnych. Pomagałem ludziom zdobywać pracę, mieszkania, świadczenia zusowskie, odszkodowania… Oprócz tego prowadziłem dziesiątki spraw publicznych. Co ludziom utkwiło w pamięci?… Trudno powiedzieć. Może będę się kojarzył z tym, że to właśnie dzięki między innymi mojej aktywności powstała Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Pile, może z tym, że dzięki mojej pomocy rozpoczęła się budowa pięknej i okazałej szkoły w Białośliwiu… Pomagałem w pozyskiwaniu poważnych środków finansowych na budowę oczyszczalni ścieków i kolektorów w Damasłaku i kolektorów w Wapnie. Podobnie w Szamocinie – pomogłem uzyskać dofinansowanie na budowę kolektorów sanitarnych i drogi gminnej. W Trzciance dzięki mojej pomocy uzyskano znaczne środki na budowę bloku mieszkalnego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, a w Czarnkowie skutecznie ująłem się za utrzymaniem Roków Sądowych, tak ważnych dla tego miasta. We wsi Nietuszkowo pomagam tamtejszej społeczności w budowie wiejskiego kościoła, którego by nie powstydziło się niejedno małe miasteczko, a w Chodzieży doprowadziłem do oczekiwanego od wielu lat utworzenia filii Urzędu Skarbowego. Od kilku już lat biorę aktywny udział w organizacji Wielkopolskiej Wystawy Gospodarczej Małych Średnich Przedsiębiorstw w Pile, jako przewodniczący jej Rady Programowej, zainicjowałem również powstanie w Pile Ośrodka Krajowego Systemu Usług dla Małych i Średnich Przedsiębiorstw przy Pilskie Izbie Gospodarczej. A może to nie wspieranie ważnych budów i tworzenia nowych instytucji i przedsięwzięć zapadnie ludziom w pamięć. Może dla wielu moje działania w innych dziedzinach będą ważniejsze, np. pomaganie w sferze kultury, sztuki czy sportu albo w zakresie działań charytatywnych. Jest w naszym regionie także kilka firm, których pracownicy nie musieli przejść na bezrobocie i zasiłki z opieki społecznej lub z urzędów pracy, dzięki właśnie moim działaniom. Może to?… Nie wiem.

6. Właśnie, wsławił się Pan podczas konfliktu zbrojnego w Kosowie, spektakularną akcją sprowadzenia do Polski rodziny z Macedonii. Relacje z tej akcji pokazały wszystkie telewizje w kraju. Wiem, że podejmował Pan także i inne działania charytatywne.

Dzięki mojej akcji charytatywnej, podczas wojny w Kosowie, udało się bezpiecznie sprowadzić do kraju polsko-macedońską rodzinę wraz z dziećmi do ich rodziców w Damasławku. Była to jedna z bardzo nielicznych, prywatnych i udanych akcji tego typu. Cieszę się, że mogłem pomóc ludziom, którzy zgłosili się wtedy do mnie o taką pomoc. Ale to była jednostkowa akcja i oby najmniej było zapotrzebowania na taką działalność. Staram się mieć również swój wkład w działalności na rzecz ludzi potrzebujących pomocy na co dzień, a nie akcyjnie. Działałem na rzecz przekazania Caritas Piła powojskowego budynku w Pile na cele organizacji hospicjum, współdziałam w akcjach świątecznych zbiórek żywności ,,Banku Żywności”, dofinansowuje spotkania dzieci niepełnosprawnych, obiady w szkołach dla dzieci z najuboższych rodzin. Staram się także zdobywać sprzęt potrzebny dla osób niepełnosprawnych. Współorganizowałem i prowadziłem aukcję dzieł sztuki na rzecz Domu Pomocy Społecznej w Rzadkowie, a ostatnio podjąłem się wspierania sióstr Felicjanek w ich działaniach na rzecz rozbudowy Ośrodka Pedagogiczno-Rehabilitacyjnego w Gębicach.

7. Mówi się o Panu, że w Sejmie jest Pan jednym z najbardziej pracowitych posłów z Wielkopolski. Czy to prawda?

Nie wiem, jest wielu bardzo dobrych i pracowitych posłów w naszym województwie. Owszem podczas mijającej kadencji zgłosiłem jedenaście projektów ustaw, co jest rzadkością, setki poprawek do innych projektów, miałem również ponad dwieście wystąpień różnego typu, ale tak rozumiem swoje obowiązki i tak realizuję moją pracę. Wręcz przeciwnie, zawsze mam poczucie, że mogłem zrobić coś jeszcze, coś więcej…

8. Czy to, że jest Pan prawnikiem pomaga Panu w pracy?

Tak, niewątpliwie ten zawód bardzo pomaga realizować mandat posła, który przecież jest członkiem organu stanowiącego prawo. Niestety, wciąż niewielu posłów potrafi poruszać się w tej materii.

9. Jest Pan wiceprzewodniczącym komisji sejmowej ds małych i średnich przedsiębiorstw. Dlaczego wasza praca w parlamencie tak kiepsko przekłada się na gospodarczą rzeczywistość?

Sejmowa Komisja Małych i Średnich Przedsiębiorstw powstała i nadal działa jako jedyna tego rodzaju komisja w parlamentach Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to więc duże osiągnięcie polskiego parlamentaryzmu, a zarazem dowód na to, jak znaczną wagę w naszym kraju, od kilku już lat, przywiązujemy do tego ważnego sektora naszej gospodarki. Efekty pracy tej komisji są, lecz niestety w praktyce trudno je zauważyć. Sądzę, że do najważniejszych zmian prawnych, przy których pracowaliśmy, należy zaliczyć uchwalenie nowej “konstytucji” przedsiębiorczości jaką jest Prawo działalności gospodarczej. Nie mniej ważne ustawy to Prawo własności przemysłowej, czy też ustawa o utworzeniu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości – agencji, której jedynym zadaniem będzie pomaganie małym i średnim firmom w ich działalności i rozwoju, w tym wspomaganie finansowe. Równie ważne zmiany to zmiany ustawy o rachunkowości lub ustaw podatkowych i Kodeksu spółek handlowych, mające na celu wspomaganie najmniejszych firm działających w właśnie w formie spółek. Obie są mojego autorstwa. Współpracowaliśmy również przy uchwalaniu ważnych zmian w Kodeksie celnym, czy też nad ustawą o Krajowym Rejestrze Sadowym. Naszym udziałem są też wszystkie trzy, tzw. “ustawy odpadowe”, przy których pilnowaliśmy, by były jak najmniej niekorzystne dla małych firm, dla nich też wywalczyłem trzyletnie vacatio legis dla ich wejścia w życie. Niestety mieliśmy również i porażki, największą było odrzucenie przez Sejm, i to już w pierwszym czytaniu, potrzebnych zmian w Kodeksie pracy. Kończymy naszą pracę w bieżącej kadencji bardzo ważnymi projektami czterech ustaw: o poręczeniach i gwarancjach udzielanych przez skarb państwa, o zamówieniach publicznych oraz ustawą, która ma wyeliminować patologię polegającą na tworzeniu olbrzymich zatorów płatniczych związanych z problemem, tzw. odroczonych terminów płatności. Nie mniej ważna jest ustawa zmieniająca ustawę o rzemiośle. Czy to duży, czy mały dorobek Komisji, która funkcjonowała pierwszy raz?… Ocenić muszą ci, dla których pracowaliśmy. Ja sam nie jestem w pełni zadowolony naszymi osiągnięciami, ale zrobiliśmy wszystko, co było możliwe w tym trudnym, uzwiązkowionym Sejmie. Niestety, trzydziestu posłów naszej komisji nie zawsze mogło wygrywać z pozostałymi już na sali plenarnej.

10. Jaka jest krótka i prosta recepta by poprawić sytuację firm rodzinnych i średnich podmiotów gospodarczych?

Są recepty krótkie, lecz niestety nie proste. Nasza gospodarka jest trawiona przerostem biurokracji i zwiększającymi się wciąż kosztami pracy. Należy uzdrowić finanse publiczne ograniczając deficyt, zmniejszyć obciążenia obywateli podatkami i parapodatkami oraz uelastycznić prawo pracy tak, by służyło rozwojowi firm i tworzeniu nowych miejsc pracy, a nie usztywniało rynek poszerzając kilkumilionowy już krąg osób bezrobotnych. Polska gospodarka potrzebuje pieniędzy w obrocie, ludzie potrzebują pieniędzy na życie – trzeba podjąć działania wychodzące naprzeciw tym potrzebom. By tak się stało trzeba uwolnić polską klasę polityczną od tych, dla których ,,dostać” jest ważniejsze niż ,,wytworzyć”. Rzeczą absolutnie podstawową jest realizowanie dobrej polityki nastawionej na rozwój małych i średnich przedsiebiorstw, w tym rzemieślniczych, kupieckich i usługowych. To one decydują o dynamice rozwoju gospodarczego oraz o poziomie tworzenia miejsc pracy. Bez małych firm nie ma dużej gospodarki i niskiego bezrobocia.

11. Po początkowych sukcesach Platformy Obywatelskiej (ok. 18 %), jej notowania w rankingach zaczęły lekko spadać. Dogania was powoli PSL…

Na wyniki badań opinii publicznej patrzę z lekkim dystansem. Gdy porówna się je na przestrzeni kilku ostatnich lat widać wyraźnie, że bardzo rzadko pokrywają się one z rzeczywistością. Tym nie mniej jedna tendencja utrzymuje się od wielu miesięcy, a mianowicie to, że Platforma jest drugą, co do wielkości poparcia, siłą na obecnej scenie politycznej. Mam nadzieję, ze tak już zostanie do samych wyborów. Na pewien okresowy spadek naszych notowań ma pewnie wpływ kilka czynników, miedzy innymi rzadszy nasz udział w masmediach oraz skoncentrowanie się w ostatnim czasie na budowaniu struktur oraz tworzeniu programu na przyszłość. Powoli rozkręcająca się kampania powinna wzbudzić większe emocje i zainteresowanie partiami, także i Platformą, choć partią nie jesteśmy i zmienić ten stan rzeczy. Już za kilkadziesiąt dni poznamy jaka jest prawda, ufam, że nie będziemy musieli się jej wstydzić, a Platforma jako szeroka reprezentacja obywateli jest bardzo potrzebna polskiemu społeczeństwu.

12. Poza działalnością na rzecz społeczności lokalnej i pracą stricte parlamentarną nie obce są Panu inne zainteresowania, jak choćby kultura i sport…

Zawsze w przeszłości interesowałem się kulturą, sztuką a także sportem. Malowałem, parałem się fotografią, pisałem wiersze, uprawiałem sport. Do dzisiaj lubię od czasu do czasu oglądać sznur medali jaki kiedyś zdobyłem. Obecnie staram się pomagać tym, którzy są nadal aktywni w tej dziedzinie, zwłaszcza wspierając inicjowanie podstaw tworzenia kultury i uprawiana sportu. Kiedyś budowałem boiska sportowe, tworzyłem siłownie kulturystyczne, obecnie wspieram budowę kortu tenisowego realizowanego przez Amatorskie Towarzystwo Tenisowe w Szamocinie. Staram się także pomóc w karierze jednego z młodych pilskich żużlowców. W zakresie kultury wspieram działalność Społecznego Stowarzyszenia Edukacyjno-Teatralnego ,,Stacja Szamocin” oraz coroczną organizację Międzynarodowych Warsztatów Jazzowych w Chodzieży. Pomogłem również w organizacji I Wągrowieckiego Festiwalu Muzyki Klasycznej im. Adama z Wągrowca. Nie ma pełni życia społecznego bez odpoczynku, rozrywki, bez uniesień kulturą i sztuką, beż emocji jaką dają zmagania sportowe. Gdy czas mi na to pozwala i możliwości, staram się być aktywnym i w tych dziedzinach.

13. Czy zawodowemu posłowi starcza jeszcze czasu na relaks i własne hobby? Jak spędza Pan wolny czas?

Z tym jest niestety najgorzej. Szeroki zakres moich i zainteresowań, i obowiązków, powoduje, że praktycznie nie mam wiele czasu na życie prywatne, na relaks, na hobby. Żyję bardzo aktywnie i lubię swoją pracę, więc jej nadmiar nie przeszkadza mi. Ale to co lubię najbardziej, to wieczory nad jeziorem, spacery brzegiem rzeki, górskie wycieczki i spoglądanie na łąki osnute mgłą. Lubię poddawać się nastrojowi krótkiej chwili. Chwile… To krótkie chwile są najpiękniejsze i to one nadają urok naszemu życiu.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)