Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Grecki pożar

Redaktor admin on 22 Maj, 2010 dostępny w Prace Senatu. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Grecki pożar

Adam Szejnfeld

 Pewien grecki przedsiębiorca w obliczu kryzysu postanowił zlikwidować w swoim zakładzie poranną przerwę na kawę. W ten prosty sposób chciał zwiększyć wydajność pracy, ale jego decyzja spowodowała ostry sprzeciw załogi. Wskutek strajku wkrótce firma upadła, a jej pracownicy zasilili szeregi bezrobotnych. Kto wie, być może dzisiaj są w tłumach demonstrantów wylegających na ulice rozpalonych protestami Aten.

            Grecy wciąż z oporem i niedowierzaniem budzą się w nowej rzeczywistości. Przez ostatnie ćwierćwiecze główne partie polityczne wraz ze związkami zawodowymi licytowały się na pomysły mające zapewnić obywatelom bardziej beztroskie i wygodne życie przy minimalnym wysiłku. A Grecy wierzyli w paradoks, że można pracować mniej i jeszcze więcej zarabiać. Trudno się więc im dziwić, że z takim trudem akceptują wydarzenia, jakie przyniosły im ostatnie miesiące.

            Kwota 110 mld euro z państw strefy euro i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jakie mają napłynąć do 2012 r. oddali tymczasowo groźbę bankructwa Grecji, ale wcale nie gwarantuje, że kłopoty zostaną zażegnane. Przed mieszkańcami Hellady trudne lata oszczędności, walki z bezrobociem i wprowadzania wiecznie odwlekanych reform. Redukcja zatrudnienia w sektorze publicznym, obniżki płac, podniesienie VATu to najważniejsze z zapowiadanych reform, które mają wskrzesić gospodarkę konającą pod ciężarem długu publicznego. Jeśli Grecja będzie się ociągała, kolejne transze pomocy zostaną wstrzymane.

Pokusa bankructwa

            Scenariusz bankructwa, jaki przez chwilę był rozważany przez analityków i media pojawił się również w wypowiedziach części polityków. Pokusa była duża – ogłosić niewypłacalność i zacząć od początku. Długi znikłyby z dnia na dzień, a reformy można by wprowadzać stopniowo,   bez naglącego harmonogramu narzuconego przez wierzycieli. Pomysł natychmiast podchwyciły greckie związki zawodowe, które tłumaczą zdezorientowanemu społeczeństwu, że jest to najłatwiejsza droga do przezwyciężenia zapaści. Co ciekawe, nawet część szanowanych ekonomistów uważa ten postulat za wart rozważenia.

            Pomysł ogłoszenia przez państwo bankructwa jest jednak niebezpieczną pokusą. Znikają co prawda długi, ale na długie dziesięciolecia zostaje zniszczona wiarygodność kredytowa państwa. Żaden inwestor nie da się nabrać ponownie. W przypadku Grecji, bankructwo byłoby dramatem dla całej strefy euro. Dla niemieckich, ale przede wszystkim francuskich banków, które ulokowały w greckich obligacjach kilkadziesiąt miliardów euro to niemalże wyrok śmierci. Dla światowej gospodarki upadek największych europejskich banków oznaczałby kolejną, tym razem dużo dotkliwszą odsłonę kryzysu. Do tego nie można było dopuścić.

            Pomimo, iż nasza gospodarka jest stabilna, a na tle greckiej jawi się wręcz jako oaza spokoju, to i my możemy odczuć konsekwencje zawirowań na południu kontynentu. Kurs złotego w ostatnich dniach wykazywał się dużą zmiennością, a nasza giełda musiała borykać się ze spadkami. Skutki kryzysu greckiego mogą odcisnąć swoje piętno na nowym budżecie unijnym na lata 2014 – 2020. Nie ma wątpliwości, że Polska powinna nadal być jego głównym beneficjentem, jednak państwa starej piętnastki mogą być mniej skore do finansowania rozwoju nowych państw członkowskich na rzecz zaciskania pasa. Do tego postaramy się nie dopuścić, przekonując sceptyczne rządy, że tylko rozwój całej Unii Europejskiej i dalsze wyrównywanie poziomu życia jej mieszkańców gwarantuje trwały i stabilny rozwój.

Lekcja dla Polski

            Z problemów Grecji wszystkie państwa UE powinny wyciągnąć wnioski, także Polska. Niemały własny deficyt budżetowy powinniśmy zmniejszać przede wszystkim poprzez reformę finansów publicznych, w tym systemu emerytalno-rentowego, ubezpieczeń społecznych i pomocy społecznej, zmiany w służbie zdrowia a także poprzez skuteczną walkę z korupcją. Jeśli w przyszłości będą możliwości, to nie powinniśmy bać się także obniżki podatków. Potrzebne jest również ograniczenie biurokracji. To wszystko da nam nie tylko oszczędności ale i przyrost dochodów ze wzrostu gospodarczego, w tym wzrostu inwestycji. Dziś możemy to zrobić stopniowo i stosunkowo niewielkim kosztem (zaprotestuje zapewne parę grup zawodowych i społecznych), w zamian zyskując lata stabilnego wzrostu i gospodarkę silną jak nigdy dotąd.

Polskę nie dotknął kryzys gospodarczy na skalę taką jak naszych partnerów z Unii Europejskiej, ale to nie jest wystarczająca wymówka, by zaniechać reform. Wręcz przeciwnie – mamy wyjątkową szansę, by uczyć się na błędach innych. Jeszcze w zeszłym roku niektóre partie polityczne przekonywały, że z kryzysem można walczyć zwiększając deficyt budżetowy. Dzisiaj, po lekcji, jaką zgotowała Europie Grecja, ich liderzy powinni uderzyć się w pierś i raz na zawsze  wymazać tak niedorzeczne i populistyczne postulaty ze swoich programów. Tylko zdrowa, konkurencyjna gospodarka z oszczędnym i zdyscyplinowanym budżetem może zagwarantować, że nie podzielimy losu Grecji.

Adam Szejnfeld

www.szejnfeld.pl

2 Komentarzy do “Grecki pożar”

  1. Mam nadzeje, ze Polska nie bedzie druga Grecja!!!! Basia.

  2. Basia mówi:

    Skupmy się na sytuacji w Polsce i tym, że połowa kraju jest właśnie pod wodą, a nie bankructwem Grecji. Jeśli damy palec będą chcieli rękę. A skąd pewność, że dobrze wykorzystają pieniądze? Tak to jest jak nie umie się planować na przyszłość.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)