Arthur Schopenhauer “Wszystko, co doskonałe, dojrzewa powoli.”

Hannibal “Albo odnajdziemy drogę, albo ją zbudujemy.”

Złapać się za głowę i tylko płakać!

Redaktor admin on 4 Sierpień, 2003 dostępny w Felietony, Felietony Archiwum. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia komentarza.

Partie i grupy opozycyjne – LPR, PSL, Samoobrona, część SLD – twierdzą, że obecne rządy, a w szczególności plan Hausnera są przejawem skrajnego liberalizmu politycznego i gospodarczego. Często słyszy się takie teksty, zwłaszcza na zebraniach, kiedy ktoś już wyczerpie wszystkie swoje argumenty, nie mogąc przekonać zebranych, próbuje się ratować łatwo przyswajalnymi hasłami. Łatwo, bo niezrozumiałymi, lecz o wyrobionej konotacji. Czy my w Polsce w ogóle wiemy, co to jest liberalizm? Wątpię głównie daletego, że, przez kilkadziesiąt minionych lat, doktryna ta, zwłaszcza w swojej czystej formie, w zasadzie nie gościła na najwyższych szczeblach naszej władzy (w przeciwieństwie do socjalizmu najpierw tego komunistycznego, a potem socjaldemokratycznego).
Działania obecnego Rządu, podobnie jak działania Rządu w kadencji 1993-97, skłaniają mnie więc do wyciągnięcia wręcz odmiennych wniosków. Należy zwrócić uwagę na problemy, z którymi aktualnie się borykamy i zadać pytanie, czy u ich podnóża stoi jakikolwiek liberalizm? Podstawowym postulatem liberalizmu gospodarczego jest „uwolnienie” gospodarki, czyli jej odpaństwowienie, uniezależnienie od centralnego planowania politycznego, prywatyzacja i poddanie wyłącznie zasadom wolnego rynku. Czy w obliczu zatrzymania prywatyzacji, wzrostu państwowego interwencjonizmu i etatyzacji możemy mówić o liberalizacji życia gospodarczego? Od początku obecnej kadencji, koalicja SLD-UP nie robi nic innego jak wiąże na szyi gospodarki pętlę urzędniczego uzależnienia. Całe wielkie gałęzie, takie jak górnictwo, hutnictwo, przemysł chemiczny, czy stoczniowy, żyją na koszt podatników skrzętnie hamując rozwój kraju. Jakby tego było mało, liczba ograniczeń, koncesji i pozwoleń stale rośnie pozostawiając przedsiębiorców na łasce lub niełasce władzy. Związki zawodowe, domagające się coraz to nowych uregulowań prawnych, paraliżują system pracy. Mnogość i nieprecyzyjność przepisów prawnych otwiera furtkę dla matactwa, nieuczciwości i nadużyć. Przerośnięta, niesprawna biurokracja, odstręcza od samodzielności i przedsiębiorczości. Chory system opieki zdrowotnej promuje centralne sterowanie i wieczne zadłużanie dryfując ku finansowej katastrofie, etc. Czy to są czynniki kształtujące liberalną rzeczywistość gospodarczą? Z drugiej strony należy zwrócić uwagę na fakt, że żaden system nie prowadzi do tak precyzyjnej samoregulacji gospodarki i jej rynków, jak właśnie liberalizm. Traktowanie tego rodzaju rozwiązań jako odrażających, błędnych i szkodliwych, świadczy jedynie o całkowitym braku poczucia rzeczywistości. Jeżeli jednak znajdują się osoby, a co więcej partie, postrzegające SLD, zwolennika postępującej centralizacji, socjalizacji i deliberalizacji za promotora rozwiązań liberalnych, to trzeba się za głowę złapać i płakać. Można by, zatem śmiało wysnuć wniosek, że jeżeli przyszłoby nam polegać na wiedzy osób mających takie poglądy, nasza demokracja niechybnie zwróciłaby się w stronę modelu białoruskiego. Z punktu widzenia gospodarczego, zmniejszenie dotychczasowego, niby „skrajnego liberalizmu” do umiarkowanego, mogłoby się skończyć bowiem wprowadzeniem kartek. Kartek na wszystko, na wiedzę też.

Adam Szejnfeld
Posel Platformy Obywatelskiej
Adam.Szejnfeld@sejm.pl

http://szejnfeld.sejm.pl

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)